sobota, 12 października 2013

I'm feeling good...

Muzyka: klik

Wtedy ze schodów zbiegł zapłakany Liam. Oderwałam się od Harrego i podeszłam do przyjaciela, który skulił się na podłodze i zanosił się płaczem.
- Daddy, co się stało? Czemu płaczesz? - zapytałam z troską przytulając chłopaka.
- Danielle miała wypadek! - wykrzyczał przez łzy. Natychmiast wstałam i pobiegłam do salonu. Zastałam tam Louisa, Nialla i Zayna. Łzy zaczęły napływać mi do oczu. Może do końca nie znam Danielle, ale wiem, że znaczy bardzo dużo dla Liama. Boli mnie to, że cierpi. Louis zwrócił się w moją stronę i uśmiech, który gościł na jego twarzy, momentalnie znikł.
- Jedziemy do szpitala. - oświadczyłam szybko.
- Co się stało? - zapytał Niall.
- Danielle miała wypadek. Musimy jechać. - powiedziałam wychodząc z pomieszczenia.
- Jedziemy wszyscy. - odpowiedział mi Lou podążając za mną. Zayn i Niall pomogli Liamowi, który zalewając się łzami nie chciał się ruszyć. Wsiedliśmy do samochodu, a ja siadając za kółkiem, momentalnie ruszyłam przed siebie. Droga była niemiłosiernie długa. Zaparkowałam pod budynkiem szpitala i wszyscy pospiesznie wyszli z pojazdu. Liam nie mógł się opanować dlatego chłopcy starali się go uspokoić, a ja podbiegłam do pierwszej lepszej pielęgniarki.
- Przepraszam bardzo, nie wie pani gdzie leży Danielle Peazer? - zapytałam gorączkowo.
- Ależ oczywiście. Drugie piętro sala 213. Wydaje mi się, że na razie nie można jej odwiedzać, ale na wszelki wypadek proszę o skonsultowanie się z lekarzem prowadzącym. Jest nim dr. Clark. Muszę już iść, wołają mnie. Do widzenia. - podziękowałam grzecznie i popędziłam w kierunku przyjaciół. Przekazałam im wszystkie informacje, które uzyskałam od pielęgniarki. Poszliśmy w kierunku windy i pojechaliśmy na drugie piętro. Gdy drzwi windy uchyliły się, Liam wybiegł i szukał sali gdzie leżała jego dziewczyna. Szybko znaleźliśmy się pod odpowiednim pokojem i po prostu czekaliśmy. Minęła godzina, a ja miałam wrażenie, że minęły co najmniej cztery. Usłyszałam odgłosy kroków rozchodzących się echem po korytarzu. Spojrzałam w stronę źródła i zobaczyłam jak pośpiesznym krokiem w naszym kierunku szły Perrie i Emilie. Wstałam i przytuliłam je.
- I jak z Dan? - zapytała Perrie.
- Jeszcze nic nie wiemy. Czekamy i czekamy, chyba musimy poszukać niejakiego dr. Clarka. Jest lekarzem prowadzącym. Może on powie nam coś na temat stanu zdrowia Danielle.
- Przykro mi kochanie. Słyszałam o gościu z Modest. Na prawdę bardzo mi przykro, ale wiem, że dacie sobie radę. - przytuliła mnie Em.
- Narazie nie gadajmy o tym ok? - odpowiedziałam szybko i zaczęłam szukać kogokolwiek kto powiedziałby mi gdzie znajdę tego doktora. Razem z Perrie poszłyśmy do rejestracji.
- Przepraszam, gdzie znajdę dr. Clarka? - odezwała się Pezz do młodej kobiety za ladą.
- Hmm... o własnie tu idzie. - uśmiechnęła się serdecznie i wskazała odpowiednią osobę. Podziękowałyśmy i podeszłyśmy do lekarza.
- Dzień dobry. Pan dr. Clark?
- Tak to ja, a o co chodzi? - odpowiedział mężczyzna w podeszłym wieku.
- Chciałybyśmy się dowiedzieć jaki jest stan zdrowia pana pacjentki Danielle Peazer. - odpowiedziałam pospiesznie.
- Są panie kimś z rodziny?
- Jesteśmy przyjaciółkami. - odezwałyśmy się prawie równocześnie.
- A jak się panie nazywacie?
- Ja jestem Elizabeth Sullivan. - odpowiedziałam.
- A ja Perrie Edwards.
- W takim razie będę musiał zapytać się pani Peazer o zgodę. Proszę za mną. - powiedział doktor, a my posłusznie ruszyłyśmy za nim. Gdy lekarz przekroczył próg sali gdzie znajdowała się Dan, my zostałyśmy za drzwiami. Minęło kilka sekund i lekarz oznajmił nam, że stan Danielle jest stabilny, cały czas się poprawia i najgorsze co jej się stało to skręcony nadgarstek i kilka siniaków, zadrapań. Cała nasza ósemka szybko weszła do pomieszczenia. Liam cały zapłakany przytulał Dan.
- Kochanie, spokojnie. Żyję i czuję się dobrze. - zaśmiała się dziewczyna.
- Bałem się, że cię stracę. - płakał Liaś.
- Ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Kiedy cię wypuszczą? - zapytał Lou.
- Dopiero jutro. Chcą mnie jeszcze obserwować. - odpowiedziała Danielle. Spędziliśmy prawie 2 godziny na rozmowie, wygłupach i żartach. Wtedy zadzwonił telefon Louisa. Chłopak wyszedł na korytarz i wrócił po kilku minutach.
- Słuchajcie, dzwonił John i przypomniał nam o czymś ważnym. Kompletnie zapomnieliśmy, że jutro jest premiera ''This is us''! Jak mogliśmy zapomnieć o premierze naszego filmu?
- Louis bez nerwów. Wiele się ostatnio wydarzyło. Mieliście prawo zapomnieć- uspokajałam chłopaka. Mijały kolejne godziny, a nam nie kończyły się tematy do rozmów. W tym czasie bardzo dobrze poznałam Dan i Pezz. Zauważyłam, że między naszym kochanym Zaynem, a Perrie zaczęło coś iskrzyć. Noc spędziliśmy w szpitalu. Rano, gdy Danielle mogła już opuścić szpital, cała nasza dziewiątka pojechaliśmy do domu, który chłopcy ze mną dzielili. Odświeżyłam się i usiadłam na kanapie. Spojrzałam na zegarek. Była 11:36. Za 8 i pół godziny zostanę sama. Chłopcy zajęli miejsce w salonie, tak jak ja. Chwilę potem wbiegła Pezz, Emi i Dan.
- Eli, zbieraj się! - krzyknęła Emilie uderzając mnie poduszką.
- Gdzie mam się zbierać? - zapytałam broniąc się przed ciosami.
- Najpierw jedziemy na zakupy, potem o 18:00 przyjeżdża do mnie do domu, moja koleżanka, która jest fryzjerką i makijażystką. Przygotuje nas. Jeśli chcemy zdążyć ze wszystkim to musisz się ruszyć. - krzyczała Emi.
- Ale po co?
- No wiesz, na premierze wypada ładnie wyglądać.
- Ale ja nie jadę, więc po co wam do tego ja?
- Jak to nie jedziesz? - zapytał Louis.
- No normalnie. Kurde mam jechać i być taki forever alone? Was dziewczyny rozumiem. Dan jedzie z Liamem, Emilie z Niallem, rozumiem, że Perrie z Zaynem. - mrugnęłam do blondynki. - Harry na pewno pojedzie z Suzanne. A ja?
- Zostaję jeszcze ja. - powiedział Lou. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
- Chcesz, żebym z tobą pojechała na premierę? - zapytałam uśmiechając się.
- Oczywiście jeśli zechcesz, to będę zaszczycony. - odparł Lou. Zerknęłam na Harrego, a on delikatnie przytaknął głową. Uznałam to za zgodę.
- Tobie nigdy nie odmówię Tommo. - powiedziałam z uśmiechem i przytuliłam przyjaciela. Wstałam z kanapy i spojrzałam w stronę chłopców.
- No to muszę się zbierać, bo tak chyba nie pojadę co nie? - zaśmiałam się. Pobiegłam na górę po telefon i pieniądze. Zeszłam na dół, ucałowałam Harrego i z dziewczynami wsiadłyśmy do czerwonego BMW, które należało do Danielle. Jechałyśmy może z pół godziny, ale nie dłużej. Wysiałyśmy z auta i ruszyłyśmy w kierunku wielkiego centrum handlowego. Mijały kolejne godziny, a my jeszcze niczego nie kupiłyśmy. Wtedy Danielle wpadła na pomysł, aby Emilie wybrała zestaw dla mnie, ja dla Dan, Dan dla Pezz, Pezz dla Emilie. Wszystkie zgodnie przytaknęłyśmy i zaczęłyśmy szukać odpowiednich ubrań. O 17:00 wszystkie miałyśmy już gotowe zestawy dla drugiej osoby, a swoje mogłyśmy zobaczyć dopiero u Emilie po uczesaniu i pomalowaniu. Poszłyśmy do Starbucksa i złożyłyśmy zamówienie. Gdy kelnerka przyniosła nam nasze kawy była już 17:30. Wsiadłyśmy szybko auta i ruszyłyśmy do Emilie. Dotarłyśmy pod dom Emi około godziny 17:50. Koleżanka Emilie miała się trochę spóźnić, więc usiadłam wygodnie w salonie.
- Emilie, a gdzie są twoi rodzice? - zapytałam po chwili.
- W pracy do 21:00. - odpowiedziała mi przyjaciółka. Chwilę później usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Stała w nich dziewczyna z blond włosami i uroczym uśmiechem. Przedstawiła się nam jako Felicia Stones. Zaczełyśmy od fryzur, a ja poszłam na pierwszy ogień. Całkowicie oddałam się w ręce blond-włosej. Chciałam zmienić fryzurę. Fel zaproponowała mi farbowanie, na co ja w pełni się zgodziłam. Najpierw w ruch poszły nożyczki. Widziałam jedynie włosy upadające na podłogę. Nie było ich dużo. Po chwili Fel nałożyła mi farbę na włosy i zajęła się Em. O 18:40 wszystkie miałyśmy już gotowe fryzury, ale jeszcze żadna z nas nie widziała swoich włosów. Felicia zajęła się naszym makijażem. Gdy wszystkie byłyśmy już gotowe, udałyśmy się na górę aby się przebrać. Ja przebierałam się w pokoju dla gości. Oglądając swój zestaw przygotwany przez Emilie byłam wniebowzięta. Ubrałam się pośpiesznie, bo słyszałam, że Felicia otwierała już drzwi chłopakom, którzy mieli po nas przyjechać o 19:00. Jako ostatnia opuściłam swój pokój nadal nie wiedząc jak wyglądam. Zbliżyłam się do schodów i wtedy wszelkie rozmowy ucichły, a każde spojrzenie zwróciło się w moją stronę. Uśmiechnęłam się delikatnie i zeszłam do przyjaciół.
- Felicia, możesz być z siebie dumna. - powiedziała Fel sama do siebie. Zaczęłam się śmiać. Podeszłam do Harrego, który wyglądał nieziemsko i pocałowałam go namiętnie.
- Weźcie się nie połknijcie. - usłyszałam w tle głos Louisa.
- Louis jest zazdrosny? - zaśmiałam się przerywając pocałunek.
- Tak, i to bardzo. - odparł Lou. Spojrzałam w oczy Hazzy.
- Wyglądasz cudownie. - szepnęłam cicho.
- Ty wyglądasz znacznie lepiej. - opowiedział mi równie cicho Styles. - Wyglądasz perfekcyjnie.
                           
                                                          ***Oczami Harrego***
                                                        ~kilka minut wcześniej~
Zapukaliśmy do domu Emilie. Otworzyła nam niska blondynka i zaprosiła nas do środka. Czekaliśmy w holu, koło schodów. Wszystkie dziewczyny już zeszły. Wyglądały ślicznie. Wszystkie zeszły oprócz Elizabeth. Wtem wszystkie rozmowy ucichły, a wzrok każdego powędrował na Eli, która powoli schodziła ze schodów. Na jej widok oniemiałem. Wyglądała zniewalająco. Podeszła do mnie i pocałowała mnie. Od razu odwzajemniłem pocałunek. Przerwał nam nasz kochany Lou. Gdy spojrzałem prosto w oczy mojej ukochanej, chciałem wziąć ją za rękę i powędrować przez cały Londyn, chciałem, żeby wszyscy wiedzieli co do niej czuje, chciałem wykrzyczeć moje uczucia całemu światu, ale niestety. Modest. Pieniądze mogę zniszczyć wszystko.

                                                          ***Oczami Louisa***
                                                 ~kilka minut wcześniej, w domu Emilie~
Czekaliśmy na wiecznie spóźniającą się Eli. Stałem koło schodów i rozmawiałem z Zaynem. Obejrzałem dokładnie wszystkich obecnych i stwierdziłem, dziewczyny wyglądały wspaniale. My z resztą też wyglądaliśmy niczego sobie. Byłem strasznie podekscytowany premierą naszego filmu. Moje myśli momentalnie odpłynęły na widok Elizabeth. Idealnie ułożone włosy, idealna suknia, idealne dodatki. Cała była idealna. Gdy zobaczyłem jak całuje Harrego coś we mnie pękło. Zabolało mnie coś w środku. Przecież ona nigdy nie będzie moją dziewczyną. Zawsze będę dla niej Lou, stary dobry przyjaciel Lou. Nic więcej. Łzy zaczęły napływać mi do oczu, ale nie mogłem tego pokazać. Zwinnym ruchem starłem je i zwróciłem się do ''kochanków'' ze śmiechem.
- Weźcie się nie połknijcie.
- Louis jest zazdrosny? - zapytała Eli.
- Tak i to bardzo. - odpowiedziałem szybko. Gdyby tylko zdawała sobie sprawę z tego, że ja nie żartuję.

                                                   ***Oczami Elizabeth***
Przytuliłam Hazzę ostatni raz i podeszłam do lustra, które znajdowało się w przedpokoju. Zamknęłam oczy i zawołałam dziewczyny. Żadna jeszcze samej siebie nie widziała, chciałyśmy zrobić to razem. Równocześnie otworzyłyśmy oczy i ogarnęło mnie zdumienie. Wyglądałyśmy ślicznie. Moja fryzura i śliczna sukienka z dodatkami dodawała mi uroku. Cudowna suknia Pezz świetnie pasowała do ubioru Zayna. Krwistoczerwona sukienka Danielle podkreślała jej wszystkie atuty, a błękitna sukienka Emi, była prześliczna.
- Jesteśmy piękne! - krzyknęła Pezz. Uśmiechnęłam się do Felicii i wszystkie ją przytuliłyśmy. Zaczęłyśmy wielokrotnie dziękować. Chłopcy z rozbawieniem przyglądali się całej sytuacji.
- Dobra, dobra koniec tych uścisków. Musimy jechać. - powiedział Zayn. Liam podszedł do Dan i złapał ją za rękę, tak samo Niall i Emi. Wyglądali przesłodko. Zayn chwycił delikatnie dłoń Perrie, na co ona odpowiedziała uśmiechem. Ja natomiast zostałam objęta silnym ramieniem mojego przyjaciela. Tak wyszliśmy z domu Emilie. Pożegnaliśmy się z Felicią, która jechała już do domu, a na nas czekała biała limuzyna. Wsiedliśmy do niej, a gdy każdy zajął swoje miejsce, ruszyliśmy. Kierowca, po 15 minutach jazdy, zatrzymał się pod wielką willą. Zdziwiłam się trochę, ale potem wszystko się wyjaśniło. Do limuzyny weszła ONA. Suzanne Royal.


--------------------------------------Nowi bohaterowie-----------------------------------------



 Suzanne Royal, 27 lat. Modelka i aktorka. Jest chrześniaczką Johna z Modestu. Udaje związek z Harry Stylesem. Więcej dowiecie się w następnych rozdziałach.


--------------------------------------------------------------------------------------
Witam skarby, mam dla was kilka informacji. ;3
1. Prosiłabym aby anonimowy komentator, który pisze 3 komentarze z rzędu, zostawiał po sobie jeden komentarz.
2. Wybaczcie, że tak rzadko wstawiam rozdział, ale rozumiecie - szkoła.
3. Zostałam wyrzucona ze stronki: Sex ze Stylesem zawsze spoko
Tak więc nie mam możliwości, aby was informować, dlatego pod tym rozdziałem możecie podawać swoje e-maile, gg, ask, tt itd. po to abym mogła was informować na bieżąco o nowym rozdziale.
4. W zakładce ''Bohaterowie'' zostały zmienione niektóre zdjęcia, więc serdecznie zapraszam do zapoznania się XD
5. Mam nadzieję, że rozdział się podobał oraz, że was nie zawiodłam. Moim zdaniem spartaczyłam ten rozdział. Zapraszam do komentowania  :)
Kocham was skarby ;*
Pozdrawiam
Coffee
♥♥♥