piątek, 1 listopada 2013

I hope you don't mind ♥

Włącz: klik


Kierowca, po 15 minutach jazdy, zatrzymał się pod wielką willą. Zdziwiłam się trochę, ale potem wszystko się wyjaśniło. Do limuzyny weszła ONA. Suzanne Royal. Ubrana w dość hmm... imprezowy zestaw. Wszystkie rozmowy ucichły, gdy tylko weszła do pojazdu.
- No dobra, który to ten cały Henry, czy jak mu tam? - odezwała się piskliwym głosem. Już jej nie lubię. Hazz wziął głęboki oddech.
- Jestem Harry. - powiedział do blondynki. Ta natomiast spojrzała na niego obojętnie i machnęła ręką.
- I tak mi to wisi. Chociaż w sumie nie. Ładniutki jesteś. Ja jestem śliczna. Para doskonała. - klasnęła w dłonie.
- To będzie dłuugi film. - szepnął Harry sam do siebie, a ja na to omal nie wybuchnęłam śmiechem. Jechaliśmy w ciszy aż do końca naszej podróży, czyli jakieś 10 minut. Limuzyna zatrzymała się, a kierowca opuścił pojazd aby otworzyć nam drzwi. Pierwszy na czerwony dywan przygotowany specjalnie na tę okazję, wyszedł Harry, a zaraz za nim wyszła Suzanne. Następny był Niall z Emilie, potem Zayn z Perrie, Liam z Dan, a na końcu ja i Louis. Piski dziewczyn omal nie zniszczyły mi bębenków w uszach. Chłopcy zaczęli rozdawać autografy i robić zdjęcia z fankami, natomiast ja, Emi, Dan i Pezz stałyśmy na uboczu. Perrie co chwilę była błagana o autograf. Nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła. Spojrzałam w stronę tej osoby, którą okazał się Louis. Podeszłam do niego. Rozmawiał z jakąś fanką.
- O, Eli. Mam do ciebie sprawę. No w sumie to ta młoda dama ma do ciebie sprawę. - wskazał ręką na dziewczyną, która była bliska płaczu. Uśmiechnęłam się do niej ciepło i spytałam o co chodzi.
- Mogę zrobić sobie zdjęcie z tobą? - zapytała cicho.
- Ze mną? Na prawdę? - zapytałam zdziwiona.
- Taak. - odpowiedziała podskakując. - Chciałabym mieć zdjęcia z wszystkimi dziewczynami chłopców.
- Ale ja, jak na razie jestem singielką. - uśmiechnęłam się.
- A Lou? - zapytała.
- To mój przyjaciel, znamy się od dzieciństwa. Nie jesteśmy parą. - zaśmiałam się delikatnie.
- A Harry? - trafiła w czuły punkt. Trudno mi było ją okłamywać, ale musiałam.
- Nic mnie z nim nie łączy, jedynie przyjaźń. - odpowiedziałam spuszczając wzrok.
- Jasne, jasne. Mniejsza o to. My i tak znamy prawdę. To jak? Mogę to zdjęcie? - zrobiła oczy małego szczeniaczka.
- No dobrze. - uśmiechnęłam się i zrobiłyśmy sobie zdjęcie. Byłam zdziwiona, ale szczęśliwa. Jeszcze chwilę chłopcy rozdawali autografy i weszliśmy do kina. Zajęłam wyznaczona dla mnie miejsce obok Louisa i Emilie. Film był genialny. Chłopcy odwalili kawał dobrej roboty. Po seansie byliśmy w kinie jeszcze chyba z pół godziny, a potem wreszcie opuściliśmy budynek.
- To gdzie jedziemy? - zapytała swoim głosikiem Suzanne. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
- Ty jedziesz do siebie, a my do siebie. - odpowiedział jej Zayn. Wszyscy wiedzieli, że tak ten wieczór się nie skończy. Ja osobiście myślałam o wyjściu do jakiegoś klubu, czy coś. Suzanne trochę po marudziła i w końcu pojechała. Odetchnęłam z ulgą i wsiedliśmy do limuzyny. Po 20 minutach byliśmy już pod domem. Na samym wejściu Lou krzyknął.
- Ej ludzie, musimy opić nasz film. Jedźmy na jakąś imprezę, jutro mamy wolne. - wszyscy zgodnie przytaknęli na propozycję Louisa. Pobiegłam na górę razem z dziewczynami i zaczęłyśmy się szykować. Poszukałam w szafie jakiś odpowiednich ciuchów dla każdej z nas i po godzinie byłyśmy gotowe. Szybko poprawiłyśmy makijaż i w dwóch oddzielnych samochodach ruszyliśmy do klubu. Podróż trwała tylko chwilkę. Wysiadając z pojazdu poprawiłam włosy i całą grupką ruszyliśmy do wejścia. Harry podszedł do bramkarza i wręczył mu pokaźny plik banknotów. Weszliśmy poza kolejką. W środku było duszno i bardzo głośno, jak to na imprezach bywa. Zayn znalazł przyjemne miejsce niedaleko baru. Zajęłam miejsce na czarnej kanapie obok Pezz i Emilie, a Niall z Liamem poszli po drinki. Najpierw po jeden, ale na jednym się nie skończyło. Po godzinie, nie byłam w stanie zliczyć ile alkoholu mam we krwi, pozostali z resztą, nie wypili mniej. Wyjęłam z kieszeni mój telefon i napisałam do Aurelii, że ma do nas wpadać. Przyjechała po 15 minutach i od razu zabrała mnie za stronę. Weszłyśmy do łazienki, a Arielka zaczęła sprawdzać, czy na pewno nikogo tu nie ma. Gdy zostałyśmy same, wyjęła z kieszeni kurtki małą, foliową torebeczkę z białym proszkiem.
- Eli, jak chcesz się na serio zabawić, to spróbuj tego. Uwierz mi, niezła jazda. - zachęcała mnie przyjaciółka. Mimo tego, że wypiłam tak dużo, poczułam się jakbym od razu wytrzeźwiała.
- Chyba zwariowałaś! Nie wezmę tego świństwa. - wypierałam się.
- Toć nic ci nie będzie, chociaż spróbuj, nie pożałujesz.
- Nie! - krzyknęłam.Ariel namawiała mnie dość długo. Po kilku minutach, uległam. Wciągnęłam biały proszek i poczułam błogość. Zaczęłam się śmiać i przytuliłam przyjaciółkę.
- Dziękuję ci za to! - wydarłam się na cały głos. Aurelia zrobiła to samo co ja i wyszłyśmy z toalety. Usiadłam obok Emilie.
- Ludzie! Chodźmy potańczyć! - krzyczałam, starając się przekrzyczeć muzykę. Czułam się coraz bardziej pewnie. Wstałam i wyciągnęłam dziewczyny na parkiet. Pomyślałam, że tego dnia zaszaleję, jak jeszcze nigdy. Gdy wkręciłyśmy się w wir tańczących ludzi, dołączyli do nas chłopcy. Tańczyłam się bez przerwy. Po kilkunastu piosenkach Lou pociągając mnie za rękę, wyprowadził z tłumu.
- Eli nie poznaję cię. - zaśmiał się. - Co się stało z dawną Elizabeth?
- Haha! Louis jesteś taki śmieszny. Nic się ze mną nie stało!- śmiałam się bez opamiętania. Lou spojrzał na mnie badawczo i jego mina z uśmiechu przeobraziła się w zdziwienie.
- Eli zachowujesz się jakbyś coś brała... - spojrzał na mnie. - Brałaś coś? - zapytał poważnie, a ja odpowiedziałam mu jeszcze gorszym śmiechem. - Czyli brałaś. - spojrzał w moje źrenice, które za pewne były rozszerzone. - Eli, uspokój się na chwilę. Powiedz mi, co i kto ci to dał?!
- Hahahaha. Od Aurelii coś tam, coś tam. - odpowiedziałam mamrocąc. - Lou, musisz tego spróbować, wyluzujesz się trochę. Ja się czuję jak w niebie.
- Niczego nie będę próbował. Muszę znaleźć Aurelię. Zostań tu i nigdzie się nie ruszaj rozumiesz?
- Tak jest kapitanie. - zasalutowałam mu, na co odpowiedział cichym śmiechem. Szybko znudziło mi się czekanie więc usiadłam przy barze i zamówiłam sobie drinka. Chwilę potem podszedł do mnie jakiś koleś.
- Ej mała, co powiesz na szybki numerek? Płacę obficie. - zaproponował.
- Mała to jest twoja pała. Dzi*ek szukaj przy drodze. Ja tu przyszłam jedynie kulturalnie się napić, a nie dawać dupy. Żegnam pana. - powiedziałam i wróciłam do picia mojego napoju.  On natomiast usiadł na miejscu obok mnie. - Ty jeszcze tutaj?!
- Ostra, lubię takie. Ile chcesz? 200? - zapytał wyciągając portfel.
- Koleś czy ty jesteś jakiś tępy?
- 500?
- Spie*dalaj! - krzyknęłam oblewając go niedokończonym drinkiem. Wstałam ze swojego miejsca i ruszyłam na poszukiwania Louisa. Znalazłam go po kilku minutach. Rozmawiał z Arielką. Co ja gadam. Wrzeszczał na nią. Podeszłam do nich i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Co wy tu wyrabiacie? Trzeba się bawić! - krzyknęłam i przytuliłam Lou. - Wiesz co mi się przytrafiło?
- Nie, nie mam pojęcia. - odpowiedział przyjaciel.
- Chociaż nie. Nie powiem ci. Zdenerwujesz się. - powiedziałam pośpiesznie i chciałam odejść, ale Louis złapał mnie za rękę, skutecznie zatrzymując moją osobę. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
- No opowiedz co się przytrafiło. - nalegał.
- Ale o co chodzi? Aha, już wiem. Siedziałam sobie przy barze, aż tu nagle... podchodzi do mnie jakiś koleś i proponuje mi seks za kasę. Rozumiecie to?! Zaproponował mi najpierw 200, a potem 500, a ja mu na to:''Spie*dalaj!'' i oblałam go moim niedokończonym drinkiem. - opowiedziałam ze śmiechem. Reakcja Lou mnie rozśmieszyła jeszcze bardziej. Przymknął oczy i zrobić tzw. ''facepalm''.
- Wiesz co El? Wracamy do domu. - powiedział.
- Chyba zwariowałeś chcę się jeszcze pobawić. - odparłam z miną smutnego szczeniaczka.
- Nie ma mowy, Aurelio weź proszę Elizabeth gdzieś i przypilnuj jej. Nie ma nigdzie odchodzić. Ja idę po resztę. - powiedział Louis i poszedł. Namówiłam Ariel, żebyśmy poszły do baru. Zgodziła się, a gdy usiadłyśmy na wysokim krzesełkach zaczęłam zamawiać różnorodny alkohol. Moja przyjaciółka także sobie nie żałowała. Piłam chyba 5 kolejkę, ale przeszkodził mi Zayn.
- Co wy tu robicie? Wracamy. - powiedział głośno.
- Śwwietnie ssię b-bawię. - język mi się plątał i z trudem wypowiadałam kolejne słowa. Zayn zaczął się śmiać i trzymając mnie i Arielkę za nadgarstek, zaciągnął nas do samochodu. Usiadłam na tylnym siedzeniu obok Stylesa i Pezz. Oparłam głowę o ramię Harrego i zasnęłam. Obudziłam się w swoim pokoju, w swojej piżamie, a obok łóżka leżała moja torebka. Zaraz co?! W mojej piżamie?! Jak to, przecież spałam. Nie mogłam się przebrać. Ciekawe kto się zajął moim rozbieraniem i kolejnym ubieraniem. Mniejsza o to. Nawet nie miałam siły, żeby się namyśleć, bo ból głowy był niewyobrażalny. Poleżałam jeszcze chwilę, ale nie mogłam zasnąć. Za bardzo mnie suszyło. Podniosłam się powoli i wyszłam z mojego pokoju. Zeszłam ze schodów i weszłam do salonu. Na kanapie siedział Hazza, Zayn, Lou i Liam. Nigdzie nie było Nialla. Usiadłam na kanapie obok Zayna i zaczęłam gapić się tępo w telewizor. Moje ''zamyślenie'' przerwał Zayn.
- Jak tam Eli się czujesz? Główka boli? - powiedział głosem zdecydowanie głośniejszym niż normalnie.
- Zayn, zamknij się proszę. Głowa mi zaraz wybuchnie. - poprosiłam cicho. Wtedy do pokoju wszedł Niall ze szklanką wody i tabletką.
- O, tu jesteś El. Mam coś dla ciebie. - powiedział blondyn i wręczył mi to, co przed chwilą przyniósł. Uśmiechnęłam się i połknęłam tabletkę. Podziękowałam Irlandczykowi prawie szeptem i spojrzałam na Zayna, który przyglądał mi się badawczo.
- Ile ty wczoraj wypiłaś? - zapytał.
- Nie wiem, nie liczyłam.
- A w ogóle coś pamiętasz?
- Zdziwisz się, ale tak. Pamiętam wszystko doskonale. Od pierwszego drinka, przez przyjście Aurelii aż po jazdę samochodem do domu. - chwilę jeszcze pośmialiśmy się z wczorajszej imprezy, a ja poczułam, że lek zaczął działać. Wtedy przypomniało mi się coś co planowałam od niedawna. Wstałam i podeszłam do stacjonarnego telefonu. Wykręciłam numer Emilie.
- Halo? - usłyszałam po kilku sygnałach.
- Hej Emilie, tu El. Posłuchaj mnie teraz uważnie. Jak najszybciej weź samochód i pojedź po Aurelię, Perrie i Danielle, a potem przyjedźcie tutaj. Rozumiesz mnie? To jest bardzo ważne.
- Jasne, będziemy za godzinę, może trochę więcej, ale co się stało? - zapytała przyjaciółka.
- Wyjaśnię wam w domu. Do zobaczenia. - rozłączyłam się i wróciłam do salonu. Hazza spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Eli, co się stało? Dlaczego dziewczyny mają tu jak najszybciej przyjechać? O co tutaj chodzi?! - pytał zaniepokojony loczek. Nie odpowiedziałam tylko czekałam na przyjaciółki. Gdy przekroczyły próg domu, od razu zaprowadziłam je do salonu. Usiadłam na kanapie i oparłam łokcie o kolana oraz poprawiłam grzywkę.
- Musimy porozmawiać.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Witam skarby, po dość długiej przerwie ;*
Wybaczcie, że tak długo nie wstawiałam rozdziału, ostatnio byłam na wycieczce, dużo sprawdzianów i w ogóle. Mam nadzieję, że się nie gniewacie ♥
Jeszcze w ten weekend spodziewajcie się następnego rozdziału ;33
Niezbyt mi się udał ten rozdział, ale następny będzie ciekawszy :)
Z góry dzięki za każdy komentarz
Pozdrawiam
♥♥♥
PS. Ponad 6000 wyświetleń! Dziękuję wam z całego serducha ♥ Może z tej okazji jakiś konkursik?  Napiszcie w komentarzach co o tym myślicie ;** + pod tym rozdziałem możecie również podawać swoje aski, tt, fb itd. abym mogła was informować o nowym rozdziale (więcej informacji w notce pod poprzednim rozdziałem)