sobota, 28 września 2013

My life is normal, very normal ♥

Muzyka: klik

- Wszystko w porządku? - zapytałam.
- Wojna się rozkręca, Adam wraca ze wsparciem... - opowiedział mi Finnick i wtedy padł pierwszy strzał. Finn automatycznie objął mnie ramieniem równocześnie wyciągając broń. Był gotowy na kolejne strzały, które jednak nie padły. Otworzyłam wcześniej szczelnie zaciśnięte oczy i spojrzałam tam, gdzie padł strzał. Zobaczyłam śmiejącego się Adama, a za nim była spora grupa ludzi mniej więcej w moim wieku. Było ich znacznie więcej niż nas i to mnie przerażało. Chciałam stamtąd uciec jak najdalej, ale nie mogłam. Nie chciałam stchórzyć, a nawet gdyby to i tak nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Wyprostowałam się powoli i spojrzałam w rozbawione oczy Adama. Obrzydzał mnie. Jego twarz, oczy i ten wredny śmiech. Mdliło mnie na jego widok. Obserwowałam każdy jego ruch ze skupieniem. Zaczął się zbliżać. Podszedł bliżej mnie, a serce waliło mi jak oszalałe, jakby podchodziło mi do gardła i zaraz miałabym je wypluć. 
- Eli, Eli, Eli. Chyba się pomyliłaś. - zaczął Adam.
- Chyba ty się pomyliłeś popaprańcu. - powiedziałam cicho. Z każdą chwilą miałam w sobie coraz więcej odwagi.
- O, udajesz odważną? Haha, jakoś mnie nie przekonujesz wiesz?
- Nie muszę cię przekonywać. Daj mi w końcu spokój. Nie widzisz do czego doprowadzasz? - mówiłam głośniej i wyraźniej.
- Widzę i czerpię z tego radość. A właśnie, a co ty tu robisz z tymi wywłokami? - zmienił temat.
- A co cię to interesuje?! - podniósł głos Jake. - Masz z tym jakiś problem?!
- Tak mam. Ona jest moja i zawsze będzie moja! - krzyknął ten świr Adam. Zaczęłam drżeć. Finnick chyba to zauważył, bo mocniej przytulił mnie do siebie. - Jak będzie trzeba to usunę każde kto mi stanie na drodze. A pierwszy w kolejce będzie ten twój Harry, a następny może... Louis? - Gdy usłyszałam te imiona wszystkie moje mięśnie napięły się.
- Nie masz się do nich zbliżać jasne?! Nawet nie wypowiadaj ich imion! Nie masz prawa! - zaczęłam krzyczeć i rzucać się. Finnick trzymał mnie abym nie rzuciła się na tego de*ila, ale na próżno. Wyrwałam się z uścisku i ruszyłam w stronę ''przeciwnika''. WR od razu pobiegli za mną i zatrzymali mnie zaledwie dwa metry od Adama. Trzymali mnie kurczowo, a ja nie przestawałam się szarpać do czasu, gdy ujrzałam broń wyciągniętą w moją stronę. 
- Eli! Uspokój się! On cię zabije! - krzyczał Finnick starając się mnie przekrzyczeć.
- Niech mnie zabije ku*wa! Od razu! Jestem gotowa! - zwróciłam się do Adama. - No strzelaj tchórzu! Strzelaj! - krzyczałam dalej wyciągając ręce na boki. Chciałam wtedy umrzeć. Nie zależało mi. Byleby tylko zostawił moich bliskich w spokoju. - No dajesz! 
- Nie miałem zamiaru cię zabijać skarbie, ale za to co powiedziałaś, pożałujesz. - ostatnie słowo prawie szeptał. Trochę się wystraszyłam, spojrzałam na Finnicka. Miał strasznie przerażone oczy . Mój wzrok wrócił na Adama, który wycelował swoją broń we mnie. Gdy usłyszałam strzał, zamknęłam oczy. Myślałam, że poczuję ból, ale myliłam się. Natychmiast je otworzyłam gdy tylko usłyszałam krzyk. Adam leżał na ziemi, a z dłoni ciekła mu krew. Co się właściwie stało?!
- Spierda*amy! Ruszaj się Finnick. - usłyszałam za sobą i w tym momencie Finn złapał mnie za nadgarstek i zaczęliśmy uciekać. Biegliśmy dosłownie chwilę. Gdy znaleźliśmy się obok dwóch czarnych samochodów, zostałam ''wpakowana'' na tylne siedzenia pierwszego, a z przodu siedzieli Finn i Jake. Reszta chyba wsiadła do drugiego auta. Z piskiem opon Finnick ruszył z miejsca. Pędziliśmy z niewyobrażalną prędkością, a do tego jeszcze ''genialny'' Finn wyciągnął telefon i gdzieś zaczął wydzwaniać. Po kilku próbach wreszcie ktoś odebrał.
- Ku*wa! Czemu nie odbieracie?!...Po to jest telefon, żeby można się było z wami skontaktować prawda?!...Dobra mniejsza o to. Mamy kłopoty. Jedźcie w naszą stronę, jesteśmy obok fabryki... tak własnie tam. Weźcie broń na wszelki wypadek i dodatkowy zapas...ku*wa, jadą za nami!...pospieszcie się! - krzyknął Finnick i rzucił telefon na tylne siedznie tuż obok mnie. Strasznie się bałam i byłam strasznie zdezorientowana. 
- Finn, idź do tyłu. Ja poprowadzę. - odezwał się Jake.
- No dobra, wiesz gdzie jechać?
- Tak wiem. - odpowiedział szybko. Finn puścił kierownicę i przyszedł do tyłu, a Jake zajął jego miejsce. Spojrzałam na ciemnowłosego i nie wiedziałam co mam powiedzieć. To wszystko działo się za szybko. Byłam skołowana.
- Matko, Eli ty się trzęsiesz. Posłuchaj mnie. Nie możesz się wychylać, najlepiej będzie gdy położysz się na siedzeniu. Nie mogą cię zobaczyć. Gdy tylko przyjedzie nasze wsparcie to ich zatrzymają i będziesz bezpieczna. Spokojnie, nie denerwuj się. - wsłuchałam się w słowa Finnicka i kiwnęłam twierdząco głową. - A teraz się uśmiechnij. Z uśmiechem ci do twarzy. - powiedział chwilę potem uśmiechając się ciepło. Odpowiedziałam mu tym samym i spojrzałam do tyłu. Myślałam, że zobaczę czarny samochód, którym jechała reszta chłopaków, ale niestety. Jechał za nami jakieś niebieskie audi. Za kierownicą siedział jakiś mięśniak a na miejscu pasażera siedział Adam. Spojrzałam na Finnicka.
- Finn?
- Tak?
- A tak w ogóle to co się stało? Wtedy na polanie?
- Adam celował w ciebie, ale w ostatniej chwili Mick strzelił mu w dłoń, w której trzymał broń. Wtedy uciekliśmy. - przyglądałam się jego piwnym oczom i stwierdziłam, że on nie może zrobić mi krzywdy. Ma w sobie wiele miłości. Jechaliśmy w ciszy jakieś 2 minuty, a potem znowu posypały się strzały. Finnick zaczął się uśmiechać.
- Czy ciebie bawi fakt, że możemy zginąć?! - zapytałam głośno.
- Skarbie, dla mnie to codzienność. A po drugie to nasi przyjechali. - zaśmiał się Finn.
- Reszta z WR? To dobrze. Nawet bardzo dobrze. - powiedziałam szybko i spojrzałam w jakim kierunku jedziemy. 
- Najpierw podjedziemy do nas do domu, zmienimy samochód, a potem odwieziemy cię do domu ok? - odezwał się Jake. Kiwnęłam twierdząco głową i obserwowałam drogę. Nikt już za nami nie jechał. Strzały już dawno ucichły. Tylko dlaczego wciąż czuję ten dziwny niepokój w sobie? Zatrzymaliśmy się pod brązowo-kremowym budynkiem. Skąd ja znam to miejsce? Rozejrzałam się w okół i już od razu odpowiedziałam sobie na to pytanie.
- Mieszkacie tu? - zapytałam cicho.
- Tak, od niedawna. A co?
- No bo ja mieszkam tam. - wskazałam palcem na dom po prawej stronie. 
- Serio? Nie kłamiesz?
- Proszę cię. Po co mam kłamać? Tak mieszkam tu od jakiegoś czasu. Pewne wydarzenie zmieniło moje życie i moi przyjaciele przyjęli mnie do siebie. Mieszkam tu chyba ze 4 miesiące. Nawet nie liczę.
- To genialnie, że to mieszkasz. Mamy do ciebie blisko, więc w każdej chwili możemy u ciebie być.
- No właśnie. To ja lecę już do domu. 
- Spokojnie, odprowadzę cię. - odpowiedział Finn i ruszył  w stronę mojego domu. Posłusznie poszłam za nim i po chwili stałam na znanej mi wycieraczce. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. 
- Zapraszam. - rzekłam uroczyście wpuszczając niedawno poznanego mi chłopaka. 
- Nie, dzięki ja muszę lecieć. Tylko podaj mi swój numer to się z tobą skontaktuję w sprawie pierwszego spotkania. Musimy omówić wszystkie szczegóły. Najlepiej będzie wtedy gdy twoi przyjaciele też wezmą udział. Bądź co bądź to im też grozi niebezpieczeństwo. Porozmawiaj z nimi o tym. - powiedział Finn podając mi swoją komórkę. Zręcznie wpisałam swój numer i pożegnałam się z chłopakiem. Zamknęłam drzwi i wchodząc w głąb domu usłyszałam rozmowy.
- Wróciłam! - krzyknęłam ściągając buty w holu. Niemal kilka sekund później byłam w ramionach moje chłopaka. 
- Matko, jak ja się bałem. Nic ci nie jest? Co oni od ciebie chcieli? - Hazza zasypywał mnie pytaniami. 
- Kochanie spokojnie. Nie denerwuj się. Jutro ci wszystko wyjaśnię. Na dzisiaj dość wrażeń. - uspokajałam chłopaka przytulając go mocno. Wtedy ze schodów zbiegł zapłakany Liam. Oderwałam się od Harrego i podeszłam do przyjaciela, który skulił się na podłodze i zanosił się płaczem.
- Daddy, co się stało? Czemu płaczesz? - zapytałam z troską przytulając chłopaka. 
- Danielle miała wypadek! - wykrzyczał przez łzy.

----------------------------------------------------------------------------------------------------
No i wreszcie 19 rozdział!
Jak wam się podoba? Moim zdaniem w ogóle mi nie wyszedł, ale opinię pozostawiam wam.
Wybaczcie, że tak długo mnie nie było. Szkoła, nauka i jeszcze do tego wycieczka. Wybaczcie jeszcze, że nie odpisałam na wasze komentarze. Chciałabym abyście wiedzieli, że czytam każdy i kocham wasze komentarze ♥
Jesteście wspaniali. Ilość wyświetleń sprawia, że robi mi się słabo. Kocham was bardzo skarby ♥
Z góry dzięki za każdy komentarz ♥
5 komentarzy = następny rozdział
Pozdrawiam was serdecznie
♥♥♥

6 komentarzy:

  1. Rozdział zajebisty ! Co ty gadasz że Ci nie wyszedł ? NIedawno zrobiłam se konto google a tak to komentowałam z anonima XDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham kocham kocham. DALEEEEEJ !!! <333333

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste daleeeeeeeeeeeej !!!!!!!!!!!! :************************

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz talent. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super piszesz. Kochamy Cię siostrzyczko! <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz NIEZIEMSKI talent

    OdpowiedzUsuń