- Oj, to nie dobrze... - na te słowa zaczął mnie boleć brzuch. - Bo widzisz, wasz związek nie może wyjść na jaw...
- A to niby dlaczego? - poruszył się Harry.
- Ponieważ... jakby to powiedzieć... Elizabeth, nie jest dla ciebie wystarczająco dobra.
- Co?! - krzyknął Hazza.
- Po pierwsze jest za młoda, powinieneś mieć straszą od siebie partnerkę, tak jak mówiłeś w wywiadach: ''Kręcą cię starsze kobiety''. Po drugie ona jest nikim. Nie jest ani piosenkarką, ani tancerką ani modelką. Nie jest sławna. Jest po prostu nikim. A ty jesteś Harry Styles, nie możesz mieć byle jakiej wieśniaczki z ulicy- to zabolało. Łzy zaczęły napływać mi do oczu.
- Nie masz prawa tak o niej mówić! To ty jesteś nikim! To, że nie jest sławna nic nie oznacza! Jest wspaniałym człowiekiem, a ty nie jesteś nawet wart, aby na ciebie patrzyła. - krzyczał Styles, a po chwili przyłączyli się inni no i zaczęła się kłótnia. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Jakiś czas trwał zupełny harmider. Potem John uderzył pięścią w stół.
- Koniec tego! Jestem waszym szefem! Macie mnie słuchać! - wszyscy trochę się uspokoili. - Od dziś kontroluję wasze związki. Jasne? Liam jest dalej z Danielle, Niall z Emilie, a ty Harry nie możesz być z Eli. Przecież jesteś tym kobieciarzem w zespole. Musisz mieć jakąś ładną sztukę, najlepiej modelkę. Co powiesz na... Suzanne Royal?
- Nigdy w życiu! Nigdy nie będę udawał związku, nigdy nie będę okłamywał fanów. Kocham Eli i chcę to powiedzieć całemu światu. Nie będę krzywdził osoby, którą kocham tylko dlatego, że ty sobie tego zażyczysz.
- Harry, musisz się do tego zastosować. - powiedział John donośnym tonem.
- Nienawidzę cię!!! - krzyknął Styles i wyszedł. Wstałam i pobiegłam za nim. Zatrzymałam go przed windą i mocno przytuliłam.
- Harry, proszę. Uspokój się. Wszystko będzie dobrze. - uspokajałam go, ale łzy zaczęły mi spływać po policzku. - Będzie dobrze, zobaczysz.
- Nic nie będzie dobrze. Nie pozwolę na to wszystko. Nie będę niczego udawał.
- Hazz, posłuchaj mnie. Musisz. Musisz to zrobić. Tak długo pracowaliście na sukces,na sławę, nie możesz tego zaprzepaścić przeze mnie. Będzie dobrze. Kontrakt się skończy i nie będziesz musiał udawać. Poczekam ten czas. - tłumaczyłam mu coraz mocniej płacząc. On też nie mógł powstrzymać łez.
- Nie zrobię tego Eli. Nie mogę cię skrzywdzić.
- Ja sobie poradzę. Nie myśl o mnie, spełniaj marzenia...
- Zrozum, nie zrobię tego. Nie mógłbym ci tego zrobić.
- Teraz Harry, najważniejsze jest to abyś spełniał marzenia. Nie możesz od tak wszystko zniszczyć. Widzisz, gdyby mnie z wami nie było, nie musiałbyś teraz udawać. Nie musiałbyś cierpieć i nie musiałbyś okłamywać fanów.
- Przestań wracać do tego tematu. To jest zamknięty rozdział. Bez względu na wszystko, nie będę ukrywał miłości i do tego udawał, że kocham jakąś wypindrzoną modeleczkę.
- Harry, ku*wa czy ty czegoś nie rozumiesz? Musisz, inaczej nie będzie już One Direction. Zawiedziesz swoje fanki, directioners. Tego chyba nie chcesz?
- Nie chcę... - przyznał Harry.
- No właśnie, a ja sobie poradzę. Kocham cię i rozumiem tę sytuację. Poradzimy sobie. Zobaczysz, będzie dobrze... - pocieszałam go. Loczek spojrzał w moje oczy i przytulił mnie mocno. Chciałam aby ten moment nie miał końca, ale musieliśmy wrócić do chłopaków i tego całego Johna. Nie cierpię go, wręcz nienawidzę. Odkleiłam się od Harrego i chwyciłam go za rękę. - Chodź, musimy do nich dołączyć. - Harry pokornie podążył za mną. Weszliśmy do pokoju i zajęliśmy swoje miejsca. Szturchnęłam Hazzę łokciem, żeby zaczął mówić, ale nie chciał wydusić z siebie ani słowa. Postanowiłam, że przejmę inicjatywę.
- Harry, by chciał powiedzieć, że nie ma nic przeciwko twoim... zamiarom. - powiedziałam i z wymuszonym uśmiechem spojrzałam na Hazzę.
- Ale... - zaczął Harry.
- NIE MA NIC PRZECIWKO... - powtórzyłam głośno, podkreślając każde słowo. Spojrzałam na mojego chłopaka i posłałam mu wymowne spojrzenie, żeby po prostu się zamknął.
- To świetnie, tak więc. Jutro wyślę ci adres Suzanne i macie o 20:00 randkę. Zabierasz ją do restauracji, a potem może... zostanie u ciebie na noc, albo ty u niej. Musi o was szumieć. - powiedział John. Zaczęłam sobie wyobrażać to, że Harry, osoba, którą kocham najbardziej na świecie, będzie musiał łazić z jakąś modelką i okazywać jej miłość. Czuję się z tym strasznie, ale staram się tego nie okazywać. Muszę wspierać Harrego.
- Dlaczego im to robisz? - zapytał Louis. - Przecież oni chcą być szczęśliwi, kochają się, nie chcą tego ukrywać. Chcesz to wszystko zniszczyć? Tylko dla forsy i sławy? Myślisz, że to jest ważniejsze?
- Louis, po prostu dbam o waszą reputację. Bardzo źle wpłynąłby na zespół fakt iż kobieciarz, Harry Styles jest z pierwszą lepszą dziewczyną. Powinien mieć coś więcej. To musi być związek, o którym wszyscy cały czas mówią. Eli jest nikim, zerem. Nie ma nic do zaoferowania. - odpowiedział John. On jest tak podły, że aż brak mi słów.
- Nie masz rodziny prawda? - zapytałam.
- Nie, nie mam. - odpowiedział szybko. - Miałem żonę, ale rozwiodła się ze mną, ale to nie powinno cię interesować.
- Nie dziwię się jej. - powiedziałam.
- Że co proszę?
- Nie dziwię się, że cię zostawiła. Jakbym była na jej miejscu również odeszłabym i to jak najprędzej. Nie jesteś człowiekiem. Nie wiesz co to jest miłość, ty nie masz uczuć, emocji. Jedyne co ty kochasz to pieniądze, ale pieniądze szczęścia nie dają.
- Nie pozwolę, żeby jakaś gówniara prawiła mi kazania! - podniósł głos wstając z fotela.
- Haha. - zaśmiałam się ironicznie i wstałam z fotela.- Zabolało co? Zabolała cię prawda? Ty dobrze wiesz, że źle robisz, ale jesteś zbyt dumny, żeby to okazać. Chciałabym, żebyś wiedział, że w moich oczach jesteś nikim. Nie chciałabym mieć takiego męża, ojca, brata. Nie chciałabym mieć z taką osobą nic wspólnego. Może i masz pieniądze, dobrą pracę, ale jesteś zerem. Zawsze będziesz zerem. - wyznałam mu prawdę. Nie mogłam w sobie tego dusić. Chciałam, żeby wiedział co o nim sądzę. Spojrzałam w jego oczy, z których kipiała złość. Wiedziałam, że chce mnie uderzyć. - No dajesz, uderz mnie. Wiem, że tego chcesz. No proszę, uderz. - powiedziałam nadstawiając policzek. Poczułam jak ktoś trzymając mnie za nadgarstek daje mi znak, że mam skończyć. Wyrwałam dłoń z objęcia i podeszłam do niego bliżej. - No proszę. Czekam. O, jejku, stchórzyłeś? Może się hamujesz, a może jeszcze bardziej mnie nienawidzisz, bo ci się postawiłam? Nie jestem i nigdy nie będę potulną owieczką, więc nie będzie ze mną tak łatwo. Nie dam ci się zastraszyć. Po tym wszystkim co zrobiłeś, nigdy cię nie będę szanowała. Teraz najchętniej oplułabym ci twarz, ale szkoda mi śliny na taką wywłokę. To chyba na tyle. Do zobaczenia za dwa tygodnie. - uśmiechnęłam się sztucznie i opuściłam pokój. John ruszył za mną i po moim wyjściu zamknął za mną drzwi. Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej w dół. Zaczęłam płakać. Mijały kolejne minuty, a ja zaczęłam zanosić się łzami. Nagle poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Podniosłam głowę, którą wcześniej ukryłam w dłoniach. To była Perrie. Usiadła obok mnie i bez słowa objęła.
- Skąd ty się tu wzięłaś? - zapytałam pociągając nosem.
- No wiesz, Liam powiedział Dan, że jedziecie do Modest. Danielle chciała jechać z wami, ale ma występ wieczorem i musiała być na próbie, w takim razie poprosiła mnie, żeby do was pojechała i dowiedziała się o co chodziło. Już spokojnie, nie płacz. Co się stało?
- Jest ten nowy szef nie? No, on nazywa się John i jest okropnym dupkiem. Powiedział, że związek mój i Harrego nie może wyjść na jaw, bo jestem zwykłą byle jaką wieśniaczką i kazał Harremu udawać, że kocha Suzanne Royal, no wiesz, tę modelkę. Czuję się strasznie. To wszystko mnie przerasta.- opowiadałam Pezz przytulając ją.
- Jaki dupek! Zabiłabym go gołymi rękami gdybym mogła. Nie cierpię takich ludzi. Powiedziałaś Harremu jak się z tym czujesz?
- Nie, bo on chciał się sprzeciwić temu wszystkiemu, ale to oznaczałoby koniec One Direction, a ja nie mogę na to pozwolić. Muszę być silna i ukrywać to w sobie.
- Jesteś wspaniałym człowiekiem, ale długo tak nie pociągniesz.
- Dwa lata wystarczą. - oznajmiłam. Spojrzałam na Perrie, a ona przytuliła mnie jeszcze raz. W jej ramionach czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, że będzie mi bardzo bliska. Łzy znowu zaczęły cieknąć mi po policzku. Nagle zobaczyłam, że klamka w drzwiach się porusza. Wstałam razem z Pezz i spojrzałyśmy na chłopaków, którzy wychodzili z pokoju. Cała piątka była przygnębiona, a Harry był cały zapłakany. Spojrzał na mnie. Chyba było widać jak bardzo płakałam. Podszedł do mnie i przytulił do siebie.
- Przepraszam cię... tak bardzo przepraszam. - powtarzał Harry płacząc coraz bardziej. Na jego słowa wybuchnęłam gorzkim płaczem. Jego koszulka była cała mokra od moich słonych łez.
- Dlaczego ludzie są tacy podli? - zapytałam cicho.
- Nie wiem tego Eli, nie wiem... - odpowiedział mi Styles wypuszczając z objęć. Złapał mnie delikatnie za policzki i patrzym mi w oczy. - Przepraszam, że cię krzywdzę, przepraszam za wszystko, za to co będziesz musiała wycierpieć. Przepraszam. - powiedział Harry, a po chwili wybiegł gdzieś. Pobiegł do windy i wybiegł z budynku. Bez chwili namysłu pobiegłam za nim. Nie interesowało mnie to, że ludzie nas zobaczą, bo Directioners nie są głupie. I tak zauważą, że coś jest nie tak. Najpierw Harry wybiegający z Modestu cały zapłakany, a ja również zapłakana biegnąca za nim, a potem nagle bum! i Hazza jest z Suzanne. Powinny wyczuć, że coś jest nie tak. Wolałabym, aby znały prawdę. Sama na ich miejscu chciałabym znać prawdę. Biegłam za Stylesem jakieś pięć minut i zaczęłam opadać z sił. Zaczęłam go wołać, ale on nie reagował. Wtedy Harry wbiegł do lasu. Po cholerę on biegnie do lasu?! Biegłam za chłopakiem w nieznanym mi kierunku. Nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa, ale serce kazało biec. Po kilku sekundach Harry zatrzymał się. Stanęłam za nim i rozejrzałam się. Ujrzałam przepiękną polanę. Była dość mała, ale wszędzie roiło się od pszczół, które zbierały nektar z cudownych kwiatów. To miejsce było jak z bajki. Podeszłam do Hazzy i delikatnie dotknęłam jego ramienia.
- Kochanie, wszystko w porządku? - zapytałam niepewnie. Harry w odpowiedzi odwrócił się i spojrzał w moje zaczerwienione oczy. Jego oczy z resztą nie były lepsze. Wpatrywał się we mnie jakiś czas. Potem złączyłam nasze usta namiętnym pocałunkiem. Hazz najpierw trochę się zdziwił, ale po chwili odwzajemnił pocałunek. To był jeden z najlepszych pocałunków w moim życiu. Był pełen miłości, był taki jakby za chwilę miał być koniec świata. Jakby był ostatni. Nie odrywając ust od ust Harrego, poczułam, że łzy spływają mi po policzku. Cholera, tylko nie teraz! Nie mogę być taka miękka. Harremu jest ciężko i muszę go wspierać, a nie się rozklejać! Zaciskałam powieki, żeby żadna kropla więcej nie wypłynęła, ale nie dała rady. Hazz chyba to poczuł, bo przerwał nasz pocałunek i spojrzał mi w oczy. Zaczęłam się zatracać w tej pięknej zieleni. Moja głowa zaczęła odtrącać wszelkie myśli. Całkowicie oddałam się chwili.
***Oczami Harrego***
Patrzyłem w jej piękne oczy, które zachodziły łzami. To przeze mnie. Przeze mnie Eli płacze. Nie mogę na to pozwolić, jest na to za dobra. Za dużo w życiu wypłakała łez i za dużo wycierpiała. Jest wspaniałym człowiekiem, nie powinna cierpieć. Najchętniej teraz zabrałbym ją do domu i nikogo nie wpuszczał. Bylibyśmy sami i mógłbym ją chronić. Jest moją małą księżniczką i będę ją chronił całym sobą. Nikt więcej jej nie skrzywdzi. Co ja pie*dolę, przecież sam ją krzywdzę. Delikatnie ująłem jej twarz i kciukiem starłem łzy.
- Nie możesz przeze mnie płakać. W ogóle nie możesz płakać jasne? Nie możesz... - powiedziałem delikatnie przytulając jej ciało, jakby było z porcelany i zaraz miało się rozlecieć.
- Ciemne... - usłyszałem w odpowiedzi. Uśmiechnąłem się przez łzy. - Kocham cię... - wyszeptała Eli. W tym momencie usłyszałem huk, a raczej strzał. Spojrzałem na Eli przerażonymi oczami. Nie mogłem w to uwierzyć...
----------------------------------------------------------------------
Wreszcie 17 rozdział! Wybaczcie, że tak długo musiałyście czekać, ale ten rozdział jakoś mi nie szedł. Nie miała weny :c
Ale na szczęście powróciła! ;3
Przepraszam również, że ten rozdział jest taki krótki :c
Pomimo tego, mam nadzieję, że się podobało. Dzięki za każdy komentarz ;*
O matko, ponad 4000 wyświetleń! Dziękuję wam bardzo skarby moje najukochańsze *o*
To wszystko jest cudowne ;3
Kocham was bardzo moje skarby
♥♥♥
O mój boże nie tylko nie to co ty robisz o boże nie wierze że to zrobiłaś mam nadzieję że z tego wyjdzie płaczę jak opętana i rozdział świetny kocham cię najmocniej siostrzyczko
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam twoje komentarze XD
UsuńTen jest najlepszy, normalnie cudowny ;*
Kochana, nie płacz. Wysyłam kolejnego przytulaska ♥
Dzięki za komentarz i w ogóle za czytanie mojego bloga kochana siostro ;3
Ps. Ja cię kocham mocniej ♥♥♥
Błagam szybko kolejny rozdział. Nie mogę się doczekać. Jak na razie moim marzeniem jest tylkoo kolejny rozdział. BŁAAAAAGAM szybko. :********
OdpowiedzUsuńPozdrowionka. :*********
<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
KOCHAM CIĘ !!!!!!!!!!!!!! Siostra Directioner. <3
Dzięki bardzo za komentarz, aż mi się ciepło na serduszku zrobiło ;*
UsuńNastępny rozdział (o ile w ogóle będzie następny rozdział :c )powinien pojawić się jutro albo pojutrze. A może nawet dziś, nie wiem w sumie...
Kocham cię bardzo siostrzyczko ;3
♥♥♥
Daaaaaaaaalej. *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńBOOSKI
OdpowiedzUsuńKOCHAM *.*
OdpowiedzUsuń