czwartek, 22 sierpnia 2013

Think about us, what we can do? ♥

- Jestem Jennifer, a to moja młodsza siostra Julie. - uśmiechnęłam się, ale coś zaczęło mi dzwonić w głowie.
- Ty jesteś Jennifer Hutcherson, a ty Julie Lawrence? - zapytałam skołowana.
- Tak, a skąd wiedziałaś?
- Jestem waszą siostrą... - wyznałam prawie szepcząc. Jen chwyciła mnie za rękę i przeszłyśmy w głąb domu, aby nikt nie przeszkodził nam w naszej rozmowie.
- Skąd ci się to wzięło?
- Też nie mogłam w to uwierzyć. Dowiedziałam się wczoraj. Mój tata przed śmiercią napisał mi list, że mam dwie siostry, że nazywają się Jennifer Hutcherson i Julie Lawrence, że mieszkają na Baker Street. Wy mieszkacie na Baker Street?
- Tak, razem z moim mężem i córeczką. - powiedziała Jennifer. - Ej, ale faktycznie ona jest do ciebie podobna Julie. Ile masz lat?
- Nie dawno skończyłam 20. No nie tak niedawno. Dokładnie 29 lipca.
- Dziwny zbieg okoliczności. - powiedziała Jen.
- Rzeczywiście... boże, nie mogę uwierzyć. - odezwała się Julie.
- To musi być prawda, Julie, znalazłyśmy naszą siostrę... po tylu latach...- powiedziała Jen.
- Myślałyśmy, że już nie żyjesz... - odezwała się Julie przytulając mnie.
- Ale jak to się stało, że zostałyśmy rozdzielone? Jak to wszystko się stało?- zapytałam.
- No, to było tak. Gdy wy miałyście 1,5 roku, a ja miałam 5,5 to wybuchł okropny pożar w naszym domu, w którym zginęli nasi rodzice. Ze względu na to, że nie miałyśmy innej rodziny, trafiłyśmy do domu dziecka. Potem ktoś cię Elizabeth adoptował, a my zostałyśmy. Gdy ja skończyłam 18 lat, to zaopiekowałam się Jul no i wtedy zamieszkałyśmy w małej kawalerce w centrum Londynu. Miałyście wtedy 14 lat. Zaczęłyśmy przeszukiwać internet, robiłyśmy wszystko, żeby cię odnaleźć. Pytałyśmy ludzi. Jednak na marne. W końcu trafiłyśmy do dzielnicy, gdzie ludzie cię znali. Okazało się, że wyjechałaś do Polski. Wtedy zrezygnowałyśmy. Minęło tyle lat. Myślałyśmy, że nie żyjesz, że coś się stało... - opowiadała Jennifer.
- Czyli ja i Julie jesteśmy w tym samym wieku? - dopytałam się.
- Jesteście bliźniaczkami dwujajowymi. - odpowiedziała mi Jen. Spojrzałam na nie i zaczęłyśmy się ściskać. Łzy zaczęły mi spływać po policzku. Na szczęście miałam wodoodporny tusz do rzęs i nie rozmazałam się tak szybko. Tę cudowną chwilę przerwał nam Harry.
- O, a wy co się tak tu ściskacie? Czekamy na was. - uśmiechnął się.
- Już idziemy. - powiedziałam wycierając łzy.
- Słońce, co się stało? - zapytał Hazza przytulając mnie.
- To... to są moje siostry Harry... - wydukałam.
- Miło mi was poznać. Jestem Harry. - powiedział i uścisnął ich dłonie.
- Ja jestem Jennifer, a to Julie.
- Nie wiedziałem, że masz siostry... - zwrócił się Hazz do mnie.
- Ja też nie. Słowo harcerza. Dowiedziałam się wczoraj, gdy czytałam list od taty. Napisał mi, że zostałam adoptowana, bo moi rodzice zginęli, że mam dwie siostry. Napisał mi trochę o nich i jak się z Jen i Jul witałam to się zorientowałam. Ja nadal nie mogę w to uwierzyć. - opowiadałam.
- Ja też nie mogę w to uwierzyć. Nie mogę uwierzyć w jeszcze jedną rzecz. Boże, właśnie teraz przede mną stoi Harry z One Direction. O boże... zaraz zemdleję... - odezwała się Julie. Wybuchnęłam śmiechem razem z Harrym i Jen. Hazz rozłożył ręce i objął moją siostrę. Julie przytuliła go i zaczęła się trząść. Szczerze mówiąc bardzo mnie to rozbawiło.
- Julie jest Directionerką. Oczywiście miała wiele okazji, żeby was zobaczyć, ale się wstydziła. Kilka razy, jak Danielle przychodziła do nas z Liamem, zachęcałam ją, żeby wyszła z pokoju, przywitała się, ale ona się wstydziła. Dzisiaj ją zaszantażowałam i przyszła. - opowiadała Jen.
- Będziesz Julie przychodzić częściej. No wiesz... do siostry wypada przyjść w odwiedziny. - zaśmiałam się.
- Ty tu mieszkasz?
- Tak, od jakiegoś czasu, praktycznie od śmierci taty... - odparłam. - To co idziemy?
- Chodźmy. - odparła Julie i we czwórkę ruszyliśmy do ogrodu, który znajdował się za domem. Wszystko było już przygotowane. Wielki stół, obstawiony był napojami, alkoholem, talerzami i sztućcami. W około niego poustawiane były krzesła. Grill stał kawałek dalej. Zayn stał przy urządzeniu i już zajmował się jedzeniem. Szliśmy w stronę przyjaciół.
- Co was tak długo nie było? - zapytał Louis.
- Musiałyśmy coś obgadać. - odpowiedziałam patrząc na siostry.
- To może ja was przedstawię. - odezwała się Danielle.
- Kochana, sądzę, że to Eli powinna je przedstawić. - powiedział Harry.
- No dobra. - uśmiechnęła się Dan i usiadła na swoim miejscu.
- No ok, to jest Jennifer, a to Julie no i... - spojrzałam na dziewczyny pytającym wzrokiem. Powiedzieć czy nie? Kiwnęły głową. Czyli powiem... - No i są moimi siostrami.
- Co?! - spojrzałam tylko w stronę Louisa, który krztusił się sokiem. Zaśmiałam się cicho. - Tak wiem, też byłam zdziwiona...
- Ale ty jesteś jedynaczką. - powiedział Louis kaszląc.
- Jak byłam bardzo mała, zostałam adoptowana, a moje siostry nie. Spotkałyśmy się tylko i wyłącznie dzięki Danielle. - powiedziałam uśmiechając się do Dan.
- Jezusie... jaki szok... - powiedział Liam.
- Wiecie co? Nie myślmy o tym. Co było, to było. Ważne, że się odnalazłyśmy. Zayn! Gdzie to żarcie?! - krzyknęłam do mulata. Usiadłam pomiędzy Harrym i Louisem. Czekaliśmy tylko chwilę, bo Zayn dość sprawnie obsługiwał grill. Gdy mieliśmy już ciepłe jedzenie na talerzu, zaczęła się uczta. Niall był w swoim żywiole. Przy stole spędziliśmy ok. 1,5 godziny jedząc. Potem bardzo długo gadaliśmy i wygłupialiśmy się. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Była 18:15. Boże, jak szybko minął ten dzień. Zaczęło się robić chłodno, więc razem z Aurelią weszłyśmy do środka po jakieś bluzy. Gdy każdy był już odpowiednio ubrany, zgodnie postanowiliśmy, że usiądziemy na trawie. Dziwny pomysł, ale było śmiesznie. Wszyscy świetnie się bawili. Szczególnie po tym jak do zabawy dołączył alkohol. Minęła jakaś godzina, może dwie, a Niall gdzieś zniknął. Wrócił dosłownie chwilę potem i to w dodatku z gitarami. Moją i swoją. Graliśmy na przemian wszystkie znane nam piosenki. Wszyscy śpiewali, świetna zabawa. Mijały minuty, kolejne piosenki, a mnie już kończyły się pomysły. Siedzieliśmy w ciszy, a teraz była moja kolej. Zaczęłam grać znajome dla mnie dźwięki. Postanowiłam zagrać piosenkę, którą napisałam z Aurelią. Emilie też ją zna, bo podczas rozmów przez skypa ją nauczyłam. Grałam pierwsze nuty. Emilie szybko się domyśliła.

 (śpiewa Emilie)
Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be counting stars
Yeah, we'll be counting stars

(śpiewa Arielka)
I see this life
Like a swinging vine
Swing my heart across the line
In my face is flashing signs
Seek it out and ye shall find
Old, but I'm not that old
Young, but I'm not that bold
And I don't think the world is sold
I'm just doing what we're told

(śpiewa Eli)
I feel something so right
Doing the wrong thing
I feel something so wrong
Doing the right thing
I couldn't lie, couldn't lie, couldn't lie
Everything that kills me makes me feel alive

(śpiewa Emi, Eli i Ariel)
Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
Baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be counting stars
Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
Baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be, we'll be counting stars

(śpiewa Eli)
I feel the love
And I feel it burn
Down this river every turn
Hope is a four letter word
Make that money
Watch it burn
Old, but I'm not that old
Young, but I'm not that bold
And I don't think the world is sold
I'm just doing what we're told

(śpiewa Ariel)
And I feel something so wrong
Doing the right thing
I could lie, could lie, could lie
Everything that downs me makes me wanna fly

(śpiewają wszyscy)
Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
Baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be counting stars
Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
Baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be, we'll be counting stars

(śpiewa Emilie)
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned

(śpiewa Eli)
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Everything that kills me makes me feel alive

(śpiewają wszyscy)
Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
Baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be counting stars
Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
Baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be, we'll be counting stars

Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned
Take that money
Watch it burn
Sink in the river
The lessons I've learned

- O matko, to jest świetne. - powiedziała Perrie. - skąd to znacie?
- No, w sumie, to ja ją napisałam, razem z Aurelią. - uśmiechnęłam się.
- Wow. To na serio jest świetne. - odezwała się Jen. - No, niestety muszę lecieć.
- A co? Dzieci w domu płaczą? Zostań z nami. - prosił Louis.
- Praktycznie, to nie wiem co z moim dzieckiem. Josh pierwszy raz został z nią sam. - oznajmiła Jen wstając z trawy.
- To ty masz dziecko? Josh to pewnie twój chłopak. - powiedział Lou.
- Mój mąż. - poprawiła go Jen.
- O, biedny Louis, a już myślał, że ma jakieś szanse... Niestety, twoja ukochana ma już drugą połówkę. - zaśmiałam się.
- Oby dwie moje ukochane mają swoje połówki, a ja taki forever alone. - zaśmiał się Louis.
- Oby dwie? - zapytał Liam.
- No tak, bo Jen ma męża, a Eli ma Harrego. - zaczęłam się śmiać.
- Jesteś głupi! - krzyknęłam i ściągnęłam z siebie bluzę i rzuciłam nią w Lou. Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Eli, ale ja nie żartuję. - powiedział Lou odrzucając mi bluzę.
- Pamiętaj, ona jest moja. Tylko moja... - zagroził mu Styles obejmując mnie ramieniem.
- Ja nie jestem twoją własnością! Nie jestem przedmiotem tak? - oburzyłam się.
- Przepraszam, już nie będę...
- No wreszcie ktoś cię wychowa Styles! Twoje wcześniejsze dziewczyny, albo mdlały na twój widok, albo tak jak Pamela, wszyscy się jej bali, bo nie wiadomo co to jest. Czy to żyje, czy nie... - powiedział Zayn. - Tak trzymaj mała. Musisz go wychować. - zwrócił się do mnie. Na co ja przybiłam mu żółwika.
- Wiecie co? My się już zbieramy. Jest już 23:21. Trzeba do domu jechać. Zadzwonię po taksówkę. - powiedziała Jen. Po 30 minutach pojazd czekał już pod domem. Pożegnałam się z Jen i Julie. Wcześniej wymieniłyśmy się telefonami. Następna poszła Perrie razem z Aurelią. Ze względu na to, że mieszkają koło siebie, poszły razem. To nie było daleko, więc szły tylko chwilkę. Posprzątaliśmy w ogrodzie i wszyscy udali się do swoich pokoi. Dan poszła razem z Liamem, Emi z Niallem, a ja z Harrym. Poszłam do łazienki w moim pokoju, a w między czasie Harry brał prysznic w swojej łazience. Szybko podeszłam do szafy i wyjęłam piżamę. Wzięłam szybki prysznic, zmyłam makijaż, umyłam zęby itd. Gotowa do spania, ruszyłam w stronę pokoju Harrego. Usiadłam na łóżku i czekałam na mojego chłopaka. Trochę długo nie wychodził. Położyłam się w pościeli i czekałam. Wreszcie, Hazz raczył opuścić łazienkę.
- Co tak długo? Czekałam i czekałam...
- Mogłaś do mnie wejść. Prysznic z tobą byłby fajniejszy.
- Haha, następnym razem skorzystam z zaproszenia. - powiedziałam i podeszłam do loczka. Spojrzałam mu w oczy i pocałowałam go namiętnie w usta.
- Chodźmy już spać. - powiedziałam odklejając się od Harrego. On w odpowiedzi tylko cmoknął mnie w czoło. Ułożyłam się wygodnie na łóżko wtulając się w mojego chłopaka.
- Harry?
- Tak?
- Kochasz mnie? - zapytałam prosto z mostu. Hazz spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Pytasz serio?
- Tak, bardzo serio.
- Słońce, kocham cię najbardziej na świecie. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Skąd się wzięło to pytanie? - zapytał Harry patrząc mi w oczy.
- No nie wiem... tak jakoś. - odpowiedziałam.
- W takim razie, chciałbym abyś wiedziała, że nigdy nikogo nie kochałem tak bardzo jak ciebie. I nigdy, przenigdy nie możesz w to zwątpić. Jasne?
- Ciemne. - zaśmiałam się. Pocałowałam Harrego i uśmiechnęłam się.
- I tak to ja cię kocham bardziej, - powiedziałam cicho.
- Chcesz się teraz o to kłócić? - zapytał Hazz.
- Dobranoc kochanie. - powiedziałam w odpowiedzi.
- Dobranoc skarbie. - odpowiedział Hazza i ucałował mnie w czoło. Ułożyłam głowę na torsie chłopaka i przymknęłam oczy. Długo nie mogłam zasnąć. Mijały kolejne minuty, a mnie nie chciało się spać. Jakbym nie chciała, żeby nadeszło jutro. Miałam dziwne przeczucie. Chyba po godzinie, zasnęłam. Obudził mnie straszny hałas. Louis wbiegł do pokoju, w którym spaliśmy. Ten kretyn Lou, zaczął coś krzyczeć.
- Louis, ku*wa! Normalny jesteś?! - krzyknęłam do niego.
- Za godzinę wszyscy musimy być gotowi. Jest nowy kierownik, czy ktoś tam, nie ważne. Jest nowy gościu w Modest i chce z nami wszystkimi gadać. Mamy godzinę. - oznajmił Louis.
- Chyba wy macie. Mnie nic do tego.- poprawiłam go.
- Ty też jedziesz. - powiedział Louis wychodząc z pokoju.
- Cholera... co?! - krzyknęłam.
- Szykuj się kochana. - powiedział Louis i wyszedł. Spojrzałam na Harrego.
- Dlaczego ja też mam jechać? - zapytałam loczka.
- Nie mam pojęcia, ale mam złe przeczucie.
- Ja też... - odpowiedziałam i wstałam z łóżka.  - Która godzina?
- 10:03 - odpowiedział Hazz.
- Idę się ubrać. - powiedziałam całując chłopaka. Wyszłam z pokoju i poszłam do siebie. Wyjęłam z ręcznik i powędrowałam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam bieliznę, umyłam zęby, twarz i nałożyłam delikatny makijaż. Nigdy nie lubiłam mocno się malować. Ułożyłam włosy i wysuszyłam je. Potem podeszłam do mojej szafy. Ubrałam się w to i zeszłam na dół do chłopców. Jest środek września, ale zbyt ciepło nie jest. W kuchni siedzieli już chłopcy, ale nigdzie nie było ani Danielle, ani Emilie.
- Gdzie dziewczyny? - zapytałam.
- Wyszły jakieś dwie godziny temu. - usłyszałam w odpowiedzi od Zayna.
- Aha, za ile jedziemy? - dopytywałam się.
- Za 15 minut wyjeżdżamy. - oznajmił Louis. Otworzyłam drzwi lodówki i wyjęłam mleko. Wsypałam płatki do miski i zalałam je mlekiem. Zjadłam dość szybko i byłam już gotowa do wyjścia. Pobiegłam na górę, wzięłam mój telefon do kieszeni i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli jak na szpilkach. Wyraźnie można było wyczuć zdenerwowanie. Nie czekaliśmy dłużej, tylko od razu pojechaliśmy. Całą drogę nikt nic nie mówił. Droga wlekła się niemiłosiernie. Wreszcie znaleźliśmy się pod siedzibą Modestu. Bez wahania wysiedliśmy z pojazdu i podeszliśmy do frontowych drzwi. Wkroczyliśmy do holu, w którym siedziała młoda blond włosa sekretarka. Na widok chłopców posmutniała.
- Cześć Kate. I jak? - zapytał Louis z nadzieją.
- Witajcie chłopcy. Niestety... - odpowiedziała kręcąc przecząco głową. - A tak w ogóle to jestem Kate. - powiedziała wymuszając uśmiech i wyciągnęła dłoń w moją stronę.
- Jestem Eli. Miło mi cię poznać. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam jej dłoń. Po tych słowach ruszyliśmy w kierunku windy. Wjechaliśmy nią prawie na samą górę. Zatrzymaliśmy się pod drzwiami pokoju numer G137. Louis zapukał niepewnie i otworzył złapał za klamkę. Drzwi otworzyły się na oścież. Niepewnie weszliśmy do środka. W dużym, skórzanym fotelu, siedział młody mężczyzna. Był około trzydziestki. Ręce miał oparte o biurko. Usiedliśmy na wyznaczonych dla nas miejscach i czekaliśmy tak, jak na wyrok.
- Witam. Mam trochę z wami do omówienia. Jak wiecie, jestem nowym szefem, nazywam się John Picassa. Znam was doskonale, więc obejdzie się bez przedstawiania. Przejdźmy od razu do rzeczy...- zaczął John.- Po pierwsze, słyszałem, że chcecie razem nagrać piosenkę. Czy to prawda?
- Tak, to prawda. - powiedział cicho Louis.
- To dobrze, tak więc pierwsze spotkanie związane z piosenką odbędzie się za dwa tygodnie. Druga sprawa... ta ważniejsza... - zaczął temat, którego nie chciałam zaczynać. Miałam nadzieję, że to ominie. - Tak więc, doszły mnie słuchy, że ty Harry jesteś z Elizabeth. Czy to jest prawdą?
- Tak jest prawdą, jak najprawdziwszą prawdą... -  po chwili odpowiedział cicho Styles.
- Oj, to nie tak dobrze... - na te słowa zaczął mnie boleć brzuch. - Bo widzisz, wasz związek nie może wyjść na jaw...

----------------------------------Nowy bohater!-----------------------------------------------

  <---------- John Picassa, 32 lata. Nowy szef w Modest. Jest zarozumiały i fałszywy. Zrobi wszystko dla pieniędzy i sukcesu. Nie ma rodziny, więc żyje pracą. Nie lubi gdy ktoś mu się sprzeciwia, albo gdy ktoś jest szczęśliwszy od niego. Jego brat zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie ma szacunku do innych ludzi.


------------------------------------------------------------------------------------
Wreszcie wyczekiwany 16 rozdział! Dzięki za cierpliwość, bo niestety przez moją głupotę musiałam pisać ten rozdział od początku :c
No, ale nareszcie jest. Wybaczcie, że taki krótki, ale obiecuję, że następny będzie dłuższy.
Jak myślicie co w tej sytuacji zrobi Harry, a jak zareaguje Elizabeth?
Mam nadzieję, że was nie zawiodłam.
4 komentarze = następny rozdział ;3
Kocham was miśki ;*****
♥♥♥

10 komentarzy:

  1. Daalej. Proooszę. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. 3mam kciuki żeby był już nawet jutro, bo jestem strasznie ciekawa.
    Buuuuziaki. ;*** <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się jak najszybciej dodać rozdział ;3
      Dzięki za komentarz
      ♥♥♥

      Usuń
  2. Daaaaaleeeeej. :*****************

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny rozdział? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się jak najszybciej. Powinien pojawić się najpóźniej jutro wieczorem ;***

      Usuń
  4. ty i te twoje wyczucie zawsze takskończysz ale rozdział extra :*

    OdpowiedzUsuń