Eli umiera. Emilie zaczęła wołać lekarzy, a ja uparcie próbowałem ją ocucić. Grupa pielęgniarek wraz z lekarzami wyprowadzili nas z pokoju. Przykleiłem się do szyby i płakałem. Widziałem jak ją reanimują. Trwało to może ze dwie minuty. Potem lekarze wyszli z sali, a pielęgniarki grzebały coś przy sprzęcie. Obawiałem się najgorszego. W momencie gdy białe drzwi zamknęły się za plecami lekarzy, ruszyli w naszą stronę.
- Wszystko z nią w porządku prawda? - zaczęła krzyczeć Emilie. Cały czas widziałem jak słone łzy spływały jej po policzku. - Niech pan powie, że wszystko dobrze, błagam!
- Na razie opanowaliśmy sytuację, ale jej stan się pogarsza. Przeżyła śmierć kliniczną, ale dzięki szybkiej reakcji prawdopodobnie nie wystąpią stałe powikłania. Tak więc pacjentka żyje, ale jej stan jest bardzo ciężki. Przed tym atakiem jej stan się poprawiał, ale teraz w każdej chwili może się pogorszyć, a nawet doprowadzić do zgonu. Niedługo powinna odzyskać przytomność. Na razie proszę aby państwo nie odwiedzali pacjentki dopóki się nie obudzi i jej stan nie będzie się poprawiał dobrze? - opisywał wszystko lekarz. Miałem straszne wyrzuty sumienia. To przez nas. Byłem lekko przerażony tym wszystkim, ale prawdę mówiąc odetchnąłem z ulgą. Jednak ona żyje. Teraz będę czekać. Czekać aż się obudzi.
- Dobrze, więc będziemy czekać. - przytaknęła Emi, a potem szlochając przytuliła się do smutnego Nialla.
- Wszystko będzie dobrze, spokojnie. - powtarzał Niall.
- To może pojadę z Zaynem i przywieziemy trochę ciuchów i innych potrzebnych rzeczy co? No bo zapewne nikt się stąd nie rusza dopóki Eli się nie obudzi prawda? - zapytał Liam. I miał rację wszyscy chcieli zostać aż do momentu wyjścia Eli ze szpitala. Teraz nie można jej zostawić, nie w takiej chwili. Ona potrzebuje naszego wsparcia. Liam i Zayn pojechali. Nie było ich prawie 3 godziny. Wrócili z torbami i poduszkami. Nie wiadomo ile tu będziemy siedzieć.
- Jakby ktoś chciał się umyć to mogę iść do wujka, który mieszka na przeciwko. Na pewno się zgodzi abyśmy się u niego wykąpali. Nawet pozwoli przenocować. Ma spory dom, ale mieszka sam. - opowiadała Emi.
- Dzięki, pewnie skorzystamy, ale ja chcę tu spać. Chcę być tu cały czas. - powiedziałem. Wszyscy potem potwierdzili, że też chcą tu zostać. Nadeszła pora obiadowa więc Niall wraz z Liamem pojechali do jakieś knajpy. Przywieźli nam ciepły posiłek. Trudno było tak siedzieć i czekać. Prawie w ogóle nikt nic nie mówił. Wszytko wokół mnie dołowało. Najbardziej męczył brak informacji, co się z nią działo, czy stan się poprawia czy pogarsza. Czas płynął wolno i nieubłaganie. Nadszedł wieczór. Każdy po kolei szedł do wujka Emilie by się umyć. Spędziliśmy całą noc na korytarzu przed wejściem do sali, w której leżała Elizabeth. Rano Liam zadzwonił do Danielle i wszystko jej opowiedział. Dan znała Eli tylko z opowiadań, ale chyba się przejęła jej losem. Niestety nie mogła z nami być, ponieważ była na wakacjach z Perrie-najlepszą przyjaciółką. Kolejny dzień spędziliśmy tak samo. Jedyną zmianą była rozmowa Emilie z mamą przez telefon. Mijały kolejne godziny. Gdy wybiła 22:00 do szpitala wparowała wściekła Pamela.
- Harry! Dlaczego ty tu siedzisz?! Powinieneś spędzać czas ze mną! To ja jestem twoją dziewczyną! Wychodzimy! - zaczęła krzyczeć. Harry wstał i podszedł do niej.
- Po pierwsze siedzę tu ponieważ moja... przyjaciółka miała wypadek nad jeziorem. - zaczął Harry. Był stanowczy, pierwszy raz odkąd był z Pamelą. Gdy usłyszałem słowo przyjaciółka zamurowało mnie. Chyba wszyscy byli jak zamurowani. Harry właśnie nazwał Eli swoją przyjaciółką?! - Po drugie nie wtrącaj się w moje życie, a tak w ogóle to sama się na mnie obraziłaś wtedy w sklepie. - już się chciał usiąść.
- Harry, wychodzimy!!! - wykrzyczała Pamela. On natomiast wstał i z poważną miną podszedł do niej.
- Nie. - powiedział. Wszyscy przyglądali się uważnie całemu zdarzeniu.
- Harry! - wydarła się na cały szpital.
- Jeszcze raz tak się wydrzesz na mnie bez powodu to przestaniemy być parą. - powiedział Harry poważnym i opanowanym tonem, ale jednak stanowczy był. Ona zaczęła krzyczeć. Darła się bez opamiętania. Wbiegli lekarze i wyprowadzili ją. Chwilę później przyjechała policja. Spojrzałem na Harrego z delikatnym uśmiechem i miną pełną zdziwienia.
- Czy ty właśnie postawiłeś się Pamelci?! - zapytałem.
- Taak, chyba tak. - odpowiedział Harry. Chyba był w szoku.
- Ja mam inne pytanie. - odezwała się Emilie.- Czy właśnie nazwałeś Eli swoją przyjaciółką?! - zapytała Emi. Harry nic nie odpowiedział tylko zarumienił się tak mocno, że nie dało się tego ukryć.
- Dobra nic nie odpowiadaj, kłamczuchu. - zaśmiała się Emilie.
- Ja nie kłamię. - powiedział Hazza.
- Powiedziałeś, że nienawidzisz Elizabeth, to dlaczego nazwałeś ją przyjaciółką? - wtrąciłem się. Harry kolejny raz nie odpowiedział.
***Oczami Harrego***
Po co to powiedziałem? Teraz będą mi wygadywać. Na pewno się teraz nie przyznam do błędu. Najpierw przeproszę Eli, a potem powiem reszcie. To będzie najlepsze najlepsze rozwiązanie. Teraz muszę jak najszybciej zasnąć. Myślałem chwilę nad tym wszystkim, czy dobrze zrobiłem stawiając się Pameli i co będzie dalej. Potem zasnąłem.
***Oczami Emilie***
Nie mogłam spać. Leżałam wtulona w Nialla i myślałam. Może powinnam im powiedzieć? Nie jeszcze nie... Elizabeth powinna dowiedzieć się o tym pierwsza. Czuję się okropnie to jest okropna tajemnica. Nikomu nie mogę jej wyznać. Dopiero gdy będzie odpowiedni moment. Minęło 10 minut i zobaczyłam, że Lou nie śpi. Chwilę później wstał i wyszedł. Poszłam za nim.
***Oczami Louisa***
Nie wytrzymałem. Nie umiem tak siedzieć i czekać. Spać też nie mogę. Wyszedłem się przewietrzyć. Poczułem, że ktoś za mną idzie. Wyszedłem na świeże powietrze. Podszedłem do barierki i odwróciłem się. Zobaczyłem Emilie.
- Lou, wszystko w porządku? - zapytała.
- Miałaś kiedyś taką tajemnicę, której nie możesz powiedzieć... - zacząłem.
- ...dopiero odpowiedniej osobie w odpowiednim czasie, ale masz wrażenie, że zaraz wybuchniesz i chcesz komukolwiek wyznać ten sekret? Tak znam to uczucie. - przerwała mi Emilie. Ja myślałem o tym, że kocham Eli, a o czym ona myślała? Mam nadzieję, że się nie domyśliła o mojej tajemnicy.
- Skąd wiedziałaś?
- Po prostu mam teraz ten sam problem. Jest pewna sprawa, która jest ważna, ale ja nie mogę jej nikomu powiedzieć. Dopiero w odpowiednim czasie czyli jak będziemy mogli zabrać Eli do domu. Wtedy powiem to wszystkim. - opowiadała wpatrując się w gęste krzaki przed szpitalem.
- Dobra, chodź do środka, spróbujemy zasnąć. - powiedziałem wchodząc do środka. Emi weszła ze mną do budynku. Usiadłem na swoim miejscu, a Emilie wtuliła się w Horana. Postanowiłem, że się zdrzemnę chociaż na chwilę.
***Oczami Elizabeth***
Strasznie boli mnie głowa. Praktycznie wszystko mnie boli. Przetarłam delikatnie oczy. Zobaczyłam, że jestem w szpitalu. Czyli to wszystko było prawdą. Spojrzałam na swoje nogi, które były w gipsie od biodra aż do palców u stóp. Spojrzałam na ręce. Były całe poranione. Rozejrzałam się po dużym i przestronnym pokoju. Po lewej stronie była szyba, a za nią zobaczyłam moich przyjaciół. Wszyscy spali. Tak słodko spali. Całe moje ciało połączone było z dziwnymi maszynami. Po chwili zaczęłam sobie wszystko uświadamiać. Miałam transfuzję, Harry oddał mi trochę swojej krwi, skoro to wszystko jest prawdą to prawdą jest też to, że mój tata... nie żyje. Momentalnie zaczęłam płakać. To niemożliwe. Mój tata musi żyć. Płakałam jakiś czas, a potem przyszła pielęgniarka.
- O, widzę, że się pani obudziła. Mam zawołać pani przyjaciół? - powiedziała z uśmiechem.
- Tak, poproszę i dziękuję. - odpowiedziałam również z uśmiechem, ale nie był szczery. Tak w głębi siebie chciałam umrzeć. Kobieta wyszła i widziałam jak budzi Louisa. Lou spojrzał przez szybę i po tym jak mnie zobaczył uśmiechnął się i zaczął wszystkich budzić. Chłopcy wraz z Emilie spojrzeli na mnie, a ja im pomachałam. Praktycznie wbiegli do mojej sali. Zaraz po nich weszły trzy pielęgniarki przynosząc dodatkowe krzesła. Zaczęliśmy rozmawiać, ale ja byłam bardzo smutna.
***Oczami Louisa***
Byłem szczęśliwy, że Eli już się obudziła, ale ona była smutna.
- Co się stało? - zapytałem.
- Po co mnie ratowałeś? - powiedziała ze smutkiem na twarzy.
- Miałem pozwolić ci się utopić? Jesteś moją przyjaciółką. - nie chciałem mówić więcej, bo mogliby się domyśleć.
- Mogłeś mnie tam zostawić, nie musielibyście teraz siedzieć przy mnie w szpitalu, nie byłoby kłopotów z Adamem i... - zawahała się i oczy przeszkliły jej się łzami. - i mój tata by żył. - powiedziała szeptem i wybuchnęła płaczem. Usiadłem do niej na łóżku i przytuliłem ją.
- Będzie dobrze... - pocieszaliśmy ją, ale ona nie uspokajała się.
- To wszystko przeze mnie. Gdybym nie wymyśliła tego debilnego biwaku, nikomu nic by się nie stało. Proszę niech ktoś mnie zabije, ja nie chcę żyć. - powtarzała.
- Nikt cię nie zabije. Jesteśmy przyjaciółmi i pomożemy ci. Damy sobie radę. - pocieszałem ją.
- Louis my nie damy sobie rady. Zostałam sama, nie mam nikogo, nie mam rodziny. Wolę umrzeć, tam będzie mi lepiej. - płakała.
- Nie jesteś sama, masz nas. My możemy być twoją rodziną. Będzie dobrze obiecuję. - powiedziała Emilie. Elizabeth przytuliła mnie i Emilie a potem resztę.
- Dziękuję, jesteście wspaniali.
- Dobra, muszę wam to powiedzieć. Dłużej nie wytrzymam. - odezwała się Emi. - Jest pewna sprawa. Ona jest bardzo ważna, ale czekałam aż ty Eli się obudzisz. W sumie dotyczy Adama. - zaczęła opowiadać. W momencie gdy usłyszałem imię Adam wszystko się we mnie zagotowało. Byłem wściekły.
- Pamiętasz Eli, jak opowiadałam ci, że Adam wyjechał do Ameryki dwa lata temu i mówiłam, że wrócił w zeszłym roku. Wam chłopcy też tak mówiłam. No bo Adam tak na prawdę...
--------------------------------------------------
No dobra kociaki, wstawiłam 9 rozdział. Jest możliwość, że jeszcze dzisiaj wstawię 10, ale tylko jak będziecie chciały siostrzyczki wy moje kochane ♥♥♥
Dzięki za każdy komentarz :**
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :3
Jak myślicie?
- Co się wydarzy w następnym rozdziale?
- Co wyjdzie na jaw o Adamie?
Zapraszam na następny rozdział, który pojawi się prawdopodobnie jeszcze dziś. Kocham was moje skarby ♥♥♥
OMG zabiję cię naprawdę jak mogłaś przestać pisać wtym momencie po prostu przyjde do cb i cie zabije. Rozdział wspaniały i dobrze że Eli nie umarła już się bałam,a i dzisiaj ma być 10 rozdział :D
OdpowiedzUsuńNo widzisz, staram się budować.. napięcie :DD
UsuńTeż cię bardzo kocham ♥♥♥
No dobra, dzisiaj wstawię kolejny rozdział :**
Dzięki za miły komentarz :3
♥♥♥
Super!!! <33 Jestem fanka tego bloga .. ^^
OdpowiedzUsuńLove U :*
Dzięki ♥♥♥
UsuńTeż cię kocham siostrzyczko moja ♥♥♥
genialne, ale w takim momencie...już tylko czekam jaki to sekret, a tu konieeec...
OdpowiedzUsuńogólnie genialny blog, dawnoo nie czytałam tak dobrego opowiadania, które wywołuję tyle emocji...dziękuuję ci bardzo za too.
KOCHAM CIĘ :** <3333
To ja dziękuję ♥♥♥
UsuńTeż cię kocham siostrzyczko ♥♥♥
Dzięki za wspaniały komentarz ♥♥♥
♥♥♥