wtorek, 23 lipca 2013

We are able to love and to dream this makes all of us the winners... ♥

Tak więc od tego zależy życie dziewczyny. - oznajmił lekarz, po czym chciał odejść.
- Ja mam grupę krwi B i chciałbym oddać ją do przetoczenia. - powiedział ku zdziwieniu wszystkich Harry. Nie powiedział nic więcej, tylko wstał i poszedł za doktorem. Przecież on jej tak nienawidzi? Czemu chce uratować jej życie? Może miałby poczucie winy? Nie mam pojęcia.
                                                   ***Oczami Harrego***
Właściwie dlaczego się na to zgodziłem? Sam nie rozumiem mojej decyzji. Może to dlatego, że... ? Nie to niemożliwe. Wszedłem do sali, czystej, białej sali. Usiadłem na specjalnym fotelu. Jakaś pielęgniarka pobrała mi trochę krwi, do badania, czy na pewno krew się zgadza. Mimo, że pokój był czysty i wyglądał niewinnie to śmierdziało tu strachem i śmiercią. W całym szpitalu było czuć napięcie. Chwilę się zamyśliłem o tym czy postępuję właściwie. No w sumie ode mnie zależy życie osoby, której nienawidzę. Nie mogę tego pojąć. Z zamyślenia wyrwał mnie lekarz.
- Na szczęście pańska krew jest zgodna z krwią pacjentki. Teraz za pana pozwoleniem pobierzemy odpowiednią ilość dobrze? - zapytał.
- Tak oczywiście. - powiedziałem z uśmiechem. Tak na prawdę to nie było to takie oczywiste. Nie jestem do końca świadomy tego co robię. Pobrali mi odpowiednią ilość krwi i zaprowadzili z powrotem do Emilie i chłopaków. Lekarz z moją krwią wszedł do sali gdzie leżała Elizabeth. Czuję się trochę nieswojo. Wszyscy mi dziękują, że uratowałem jej życie. W niej będzie płynęła moja krew.
- Ile to może trwać?! - powiedział Louis po tym jak od ostatniego kontaktu z lekarzem minęło półtorej godziny.
- Spokojnie, zaraz wyjdzie lekarz. - zapewniał go Liam. Faktycznie, chwilę później zza białych drzwi wyszedł lekarz.
- Mam dobre wieści. Transfuzja się udała, stan pacjentki nadal jest poważny, ale staramy się to kontrolować.
- Kiedy będzie można ją odwiedzić? - zapytała zapłakana Emilie.
- Możecie wejść teraz, ale pojedynczo, nie próbujcie jej budzić i nie za długo, dobrze? - powiedział wprost do nas.
- Dobrze dobrze. - powiedział natychmiastowo Lou. Pierwsza weszła Emilie, za nią Louis, potem Niall, Zayn, Liam a na końcu ja. Po tym jak otworzyłem śnieżno białe drzwi, oślepił mnie blask bijący po oczach. Biel była wszędzie, wcześniej jakoś nie zwracałem na to uwagi, ale teraz wręcz dobijała mnie ta biel. Jedynie delikatne detale w kolorach między błękitem a szarością ratował ten pokój. Podszedłem do łóżka i spojrzałem na jej twarz. Wyglądała na spokojną, jakby nie zdawała sobie sprawy z tego, że w każdej chwili może umrzeć. Usiadłem na stołku przy czystym łóżku i złapałem Elizabeth za rękę. W sumie nic mnie z nią nie łączyło, a wręcz powinienem patrzeć z daleka, ale coś we mnie pękło. Nie potrafię jej nienawidzić. Nie mam żadnych dowodów na to, że jest zła i chce wykorzystać Louisa. Chyba źle ją oceniłem, ale niestety nie mogę się teraz do tego przyznać. Będzie jeszcze czas, żeby ją przeprosić, na pewno. Poczekałem aż pielęgniarka wyjdzie z pokoju i posiedziałem jeszcze chwilę patrząc na jej wyczerpaną twarz i na ten cały sprzęt podłączony do jej delikatnego ciała, pozbawionego chęci życia. Potem pożegnałem się i odszedłem. Wychodząc na korytarz przypomniało mi się co jeszcze musimy zrobić dla Eli.
- Słuchajcie ludzie, musimy zadzwonić do taty El. On jeszcze o niczym nie wie. - powiedziałem zamykając za sobą drzwi.
- Harry, trochę już za późno, zadzwonimy rano. W końcu stan Eli się nie pogarsza. - powiedziała Emilie przerywając wypowiedź ziewnięciem. Wszyscy pokładali się do snu. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu i zobaczyłem, że już 02:30 nad ranem. Usiadłem obok Zayna i Nialla. Postanowiliśmy się zdrzemnąć. Ze snu wybudził mnie wstający Niall. Chyba poszedł do automatu. Wszyscy inni już nie spali. Mieli przerażone miny.
- Co się stało? - zapytałem ze strachem.
- Tata Eli, zadzwoniłam do niego. Pędził do szpitala o 7:45 i miał wypadek. - powiedziała Emilie z pustym wzrokiem wlepionym w ścianę. - Zgon stwierdzono na miejscu. Zderzył się z tirem.
- Nie możemy jej tego powiedzieć. Załamie się. - zauważył Louis. Faktycznie coś takiego powinna usłyszeć w odpowiednim momencie.
- A co mamy mówić, jak się obudzi i będzie chciała porozmawiać z tatą? - zapytał Liam.
- Wtedy nie będzie wyjścia. Wiecie co? Musimy to zrobić jak najszybciej. - westchnął Lou.
Jakiś czas siedzieliśmy w ciszy, a potem doktor wyszedł z sali, w której leżała Eli.
- Mam wspaniałą wiadomość pacjentka się wybudziła. Jej stan się poprawia. Możecie ją odwiedzić. - powiedział i odszedł.
- Dziękujemy doktorze. - odezwał się Louis. Weszliśmy do sali.

                                                 ***Oczami Louisa***
Weszliśmy do sali. Na łóżku leżała Elizabeth. Miała wory pod oczami i obie nogi w gipcie od biodra aż po palce u stóp. Wyglądała na wykończoną, ale się uśmiechała.
- Jak sie cieszę, że was widzę. No to wracamy do domu. - zaczęła się śmiać, ale nikomu innemu nie było do śmiechu. Jej tata nie żyje. Jak jej to powiedzieć?
- Czujesz się jakoś inaczej? - zapytał Niall zapychając się ciastkami z automatu, który stał w holu.
- Nie, a co?
- No wiesz, po przetoczeniu krwi nie czujesz się jakoś inaczej? - powtórzył pytanie.
- Przetoczeniu? Miałam przetoczenie krwi? Kogo ja mam krew? Czy ja mam krew jakiejś obcej osoby? - mówiła nie mając zamiaru kończyć zadawania pytań.
- Masz krew Harrego. - powiedziałem z lekkim zawahaniem. Elizabeth patrzyła się na nas jak zahipnotyzowana. Nie mówiła nic. Spojrzałem na Harrego. Był czerwony jak burak. Potem trochę ochłonął i wrócił jego naturalny kolor.
- Uratowałeś mnie, uratowałeś mi życie. - powiedziała szeptem Eli. - Dziękuję. - zaczęła płakać. Ja momentalnie spojrzałem do Harrego i wzrokiem kazałem mu podejść i ją przytulić. Hazza podszedł, usiadł na łóżku obok Elizabeth i ją objął. Cudowny tworzyli obrazek. Eli jeszcze przez kilka minut dziękowała Harremu, a ja trochę byłem zniecierpliwiony tą sytuacją. W sumie byłem trochę zazdrosny, ale mniejsza o to. Nadszedł czas, żeby powiedzieć jej prawdę.
- Harry, musimy jej to powiedzieć. - powiedziała Emilie jakby czytała mi w myślach. Harry wstał i podszedł do nas.
- Co się stało? - zapytała Eli przecierając łzy.
- Twój tata... - zacząłem z przeszklonymi oczami.
- Co z nim? A właśnie, kiedy on przyjedzie? - zapytała.
- On już nie przyjedzie... - powiedział Harry. Każdy już płakał, a Eli nadal nie pojmowała tego co się dzieje. - Jak jechał do szpitala to...
- Wykrztuście to z siebie no! - powiedziała Elizabeth z zaniepokojeniem.
- Jak jechał do szpitala to zderzył się z tirem... zginął na miejscu. - wyszeptała Emilie. Na tą wiadomość Elizabeth zaczęła krzyczeć, płakała bez opamiętania. Razem z Emi podeszliśmy do niej i zaczęliśmy ją przytulać i chcieliśmy ją uspokoić. Jednak nam się nie udało. Rzucała się krzyczała, płakała tak długo dopóki starczyło jej sił. Trwało to dłuższą chwilę, a potem do moich uszu dotarł straszliwy pisk. Pisk wydawany przez maszynę, która kontrolowała bicie serca Eli. W tym momencie zobaczyłem jak Elizabeth bezwładnie upada na łóżko. Nie słyszałem nic więcej oprócz pisku maszyny. Na ekranie zobaczyłem linię, prostą długą linię. O mój boże. To wszystko dzieje się na prawdę. Eli umiera. Emilie zaczęła wołać lekarzy, a ja uparcie próbowałem ją ocucić. Grupa pielęgniarek wraz z lekarzami wyprowadzili nas z pokoju. Przykleiłem się do szyby i płakałem. Widziałem jak ją reanimują. Trwało to może ze dwie minuty. Potem...

------------------------------------------------
Hejka skarby ♥♥♥
Wybaczcie, że rozdział krótki i trochę długo go pisałam, ale mam pewne problemy i to trochę utrudniło.
Dzięki za wszystkie wspaniałe komentarze ♥♥♥
Jak myślicie?
- Co się stanie w następnym rozdziale?
- Czy Elizabeth umrze?
Mam nadzieję, że rozdział was nie zawiódł i się choć trochę podoba ♥♥♥
Wy moje siostrzyczki kochane :**
♥♥♥

8 komentarzy:

  1. O Boże znowu się poryczalam dzisiaj to juz chyba setny raz tyle się dzisiaj działo. Rozdział świetny jak zwykle mam nadzieje ze eli nie umrze bo przejdę załamanie nerwowe. Kocham cię siostrzyczko i czekam z niecierpliwieniem na następny rozdział. Pozdrowienia Zuzia <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ♥♥♥
      Jutro wstawię następny rozdział :*
      Na serio moje opowiadanie wywołuje aż tak wiele emocji? Ja nie widzę w nim nic nadzwyczajnego, ale dzięki za cudowny komentarz i za każde miłe słowo. To aż zachęca do pisania ♥♥♥
      Też cię bardzo kocham siostrzyczko ty moja ♥♥♥

      Usuń
  2. Rozdział jest super !Fajnie sie czyta twój blog ^^
    Czekam na następny rozdział , tylko niech ona nie umiera :<
    xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ♥♥♥
      Jak pewnie wiesz dzisiaj będzie następny :*
      Zapraszam.
      ♥♥♥

      Usuń
  3. To jest świetne, popłakałam się kiedy następny rozdział. Nie wiem co się z nią stanie, ale chyba nie może umrzeć .. ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :**
      Na prawdę moje opowiadanie wywołuje aż tyle emocji? :)
      Dzięki jeszcze raz za miły, wręcz wspaniały komentarz ♥♥♥
      Kochana siostrzyczko :*
      ♥♥♥

      Usuń
  4. Swietne jak zawszee. Tyle ememocji !!! Ryycze czytajac juz chyba drugi raz trn rozdziaall ;D

    Kocham Cie normalnie, czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miły komentarz ♥♥♥
      Też cie kocham siostrzyczko kochana :**
      ♥♥♥

      Usuń